Donald Tusk przywołuje do porządku konserwatystów. Grozi im, że jeśli będą nadal kwestionować jego przywództwo w Platformie, wyrzuci ich z partii. Na środowym spotkaniu z posłami PO premier postawił jasne ultimatum: albo będzie porozumienie w sprawie związków, albo konserwatyści zostaną wypchnięci z PO i będą współpracować z rządem, ale jako osobna partia. "Donald chciał pokazać, że albo będzie obowiązywać jego wizja, którą popiera większość posłów, albo nie ma Platformy. A miernikiem lojalności mają być związki partnerskie - mówi "Rz" jeden z uczestników spotkania. "Przy takim stawianiu sprawy możemy nie dotrwać do końca kadencji" - dodaje. Jest dość mało prawdopodobne, by wszyscy konserwatyści nagle zmienili zdanie i zagłosowali za związkami homoseksualnymi. "Zostaliśmy doprowadzeni do ściany. My nie możemy się już cofnąć" - mówi "Rz" jeden z konserwatywnych posłów. Ale są też inne głosy. "Premier zrobił pokazówkę, by media pokazały, że był twardy i że dalej panuje nad partią - mówi "Rzeczpospolitej" polityk PO.