Jak czytamy, inicjatywa, którą pochwala resort sprawiedliwości, może objąć wszystkie sądy. "Rz" przypomina, że od lat każdy minister sprawiedliwości zapowiadał, iż przyspieszy postępowanie przed sądami, ale dotychczas żadnemu się to nie udało. Według informacji gazety udaje się to powoli prawnikom z Łodzi. "Chodzi o najważniejsze dla ludzi sprawy - cywilne, rodzinne, pracy i gospodarcze" - pisze gazeta. Przytacza obliczenia mediatorów, według których mediacja trwa od siedmiu do 30 dni, gdy na dochodzenie roszczeń przed sądem potrzeba aż tysiąca dni. "Rz" informuje, że w Łodzi znaleziono sposób na popularyzację szybkiego załatwiania spraw. Tamtejsi prawnicy i prezesi trzech sądów zawarli porozumienie, na mocy którego wprowadzili do sądów dyżury mediatorów. W efekcie od poniedziałku do piątku od godz. 8 do 14.30 sąd po wywołaniu konkretnej sprawy z wokandy (jeśli tylko zechce) robi przerwę od 20 do 30 minut i wysyła strony do specjalnego "zielonego pokoju", gdzie czeka już na nie mediator, przedstawiając korzyści wynikające z ugody. Po takim spotkaniu strony wracają na salę rozpraw i informują, czy chcą skorzystać z mediacji. Jak podaje "RZ", z najnowszych danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2018 r. mediowano w 2134 sprawach pracowniczych w sądach rejonowych i 3,7 tys. sprawach cywilnych. Tymczasem do sądów wpłynęło ponad 15 mln spraw. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak bardzo chwali łódzką inicjatywę. W rozmowie z "Rz" podkreśla, że wszelkie działania, które ułatwiają godzenie się stron w razie sporów prawnych, zasługują na uznanie. Jego zdaniem to, co zapoczątkowano w Łodzi, stanowi "dobry kierunek". Zapowiada też, że ministerstwo wystąpi do prezesów sądów w całym kraju, by skorzystali ze sprawdzonych już rozwiązań. Więcej w "Rzeczpospolitej".