"Rzeczpospolita" alarmuje, że w wielu firmach i urzędach w Polsce jest tak gorąco, że nie da się pracować. W związku z tym przybywa pracowniczych skarg na tropikalne warunki pracy. Rzecznik Głównego Inspektora Pracy Danuta Rutkowska poinformowała, że do początku lipca do Państwowej Inspekcji Pracy skierowano już 391 skarg w związku z upałami. 212 z nich dotyczyło nieprawidłowości w zakresie wydawania napojów, a 179 wysokiej temperatury w pomieszczeniach pracy.Problem w tym, że polskie przepisy nie regulują, czym jest zbyt wysoka temperatura. Określona jest jedynie "dolna granica", czyli temperatura minimalna, która w biurach wynosi 18 stopni Celsjusza. Z kolei temperaturę maksymalną przepisy regulują jedynie w przypadku pracowników młodocianych - nie mogą oni wykonywać obowiązków w pomieszczeniach, gdzie temperatura przekracza 30 stopni. Według specjalistów z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi (IMP), przy lekkiej pracy siedzącej komfortowa temperatura latem to 23,9-26,7 st. C. "Nasz układ termoregulacji pracuje w pełnym zakresie mniej więcej do 28 stopni. Powyżej zaczynamy mieć kłopoty i grozi nam przegrzanie, szczególnie w czasie ciężkiej pracy fizycznej" - wyjaśnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Alicja Bortkiewicz, kierownik Zakładu Fizjologii Pracy i Ergonomii w IMP.Jak przypomina Państwowa Inspekcja Pracy, jednym z najważniejszych obowiązków pracodawców w czasie upałów jest zapewnienie pracownikom zimnych napojów. Warunek taki występuje podczas pracy na powietrzu, gdy temperatura przekracza 25 stopni Celsjusza i 28 stopni w przypadku pracy w pomieszczeniach. Więcej w "Rzeczpospolitej".