Takiego strajku nie było w Polsce od ponad 30 lat. Organizujący go związkowcy szacują, że weźmie w nim jutro udział co najmniej 150 tys. pracowników śląskich hut, kopalń, szkół, komunikacji, przemysłu zbrojeniowego i ciepłowniczego, którzy opowiedzieli się za nim w styczniowych referendach. "Chcemy pokazać rządowi naszą siłę. I że jest to siła, z jaką musi się zacząć liczyć" - mówi "Rzeczpospolitej" Bogusław Ziętek, przewodniczący związku zawodowego Sierpień '80. "Nasza rada dla mieszkańców, których dotknie strajk? Żeby się do nas przyłączyli. Walczymy także być może w ich imieniu" - przyznaje Grzegorz Podżorny, rzecznik śląsko-dąbrowskiej "Solidarności". Strajk to efekt braku porozumienia z rządem w wielu gardłowych dla Polaków sprawach, m.in. dotyczących ochrony przemysłu i miejsc pracy na Śląsku i w Zagłębiu, obrony regionu przed społeczną i gospodarczą degradacją. Ma być także protestem przeciwko nadużywaniu tzw. umów śmieciowych i niewłaściwemu finansowaniu systemu szkolnictwa, które obciąża samorządy.