"Pięć lat Schetyny pod butem Tuska" - tak Andrzej Stankiewicz zatytułował artykuł w "Rzeczpospolitej", w którym opisuje zmieniającą się w ostatnich latach rolę Grzegorza Schetyny w PO. Przez lata Schetyna uchodził za faceta od mokrej partyjnej roboty - był zbrojnym ramieniem Donalda Tuska, pilnował pozycji szefa i eliminował wszystkich, którzy mogliby mu zagrozić - czytamy. Jednak od 2007 roku Tusk jako premier zaczął się obawiać rosnącej siły Schetyny, który był szefem MSWiA z szerokimi wpływami w spółkach Skarbu Państwa, służbach specjalnych i mediach. Afera hazardowa z 2009 roku była tylko pretekstem do rozprawy ze Schetyną. Tusk obawiał się, że ten chce przejąć jego stołek premiera. Schetyna "był degradowany powoli i z klasą". Jednak po kolejnych wygranych wyborach w 2011 roku Tusk ostro zabrał się za wewnątrzpartyjnego przeciwnika. Schetyna zaczął tracić stronników w partii. Uratował go wyjazd Tuska do Brukseli rok temu. Nowa premier i szefowa PO Ewa Kopacz postanowiła wziąć do rządu wszystkich wpływowych polityków PO, w tym Schetynę, któremu dała MSZ. Nie posłuchała Tuska, który radził jej dokończyć egzekucję, którą sam znakomicie przygotował - pisze "Rzeczpospolita". Według gazety, Schetyna marzy o wygraniu wyborów w 2019 roku i zostanie premierem. Za przeciwników do realizacji planu ma Tuska i Kopacz. To jego ostatnia szansa. Słaba Kopacz, Tusk w Brukseli i brak innych silnych konkurentów - czytamy. Więcej w "Rzeczpospolitej".