W niedzielę wieczorem 27-letni Stefan W. podczas finału WOŚP w Gdańsku wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W poniedziałek krótko przed godz. 15.00 lekarze z gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego poinformowali, że prezydent Adamowicz zmarł. Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Sprawca ataku na prezydenta Gdańska miał kryminalną przeszłość. W 2013 r. mężczyzna napadł na trzy gdańskie placówki SKOK-ów i na bank Crédit Agricole. Został wtedy skazany na 5,5 roku więzienia, a karę odsiedział w całości. Jak informuje "Rzeczpospolita", w październiku 2016 r., czerwcu 2017 r. i rok później odmówiono mu skrócenia kary. "Wniosków skazanego nie popierał dyrektor zakładu karnego ani prokurator. Sąd wskazywał, że osoba ubiegająca się o warunkowe przedterminowe zwolnienie powinna zachowywać się w sposób przynajmniej wyróżniający się. Takie zachowanie może świadczyć o postępach w resocjalizacji. Zachowanie skazanego takie nie było" - mówi w rozmowie z dziennikiem Tomasz Adamski, rzecznik ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku. Podpułkownik Elżbieta Krakowska, rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej, przyznała, że negatywna była również "prognoza kryminologiczno-społeczna" osadzonego. Do lutego 2018 r. Stefan W. był objęty programem "oddziaływań resocjalizacyjnych". Jak ustaliła "Rzeczpospolita", Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy. Był także leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie. Z relacji matki podejrzanego wynika, że co najmniej kilka dni wcześniej jej syn przestał brać leki. "Powiedziała o tym w spontanicznej rozmowie policjantom, którzy tuż po zabójstwie prezydenta Adamowicza, wykonując czynności, przyszli do mieszkania rodziny W." - pisze dziennik, powołując się na swoje źródło. Według kryminologa prof. Brunona Hołysta, jeśli służba więzienna wiedziała, że Stefan W. jest osobą chorą, przed wyjściem z zakładu powinien zostać zbadany. Więcej w "Rzeczpospolitej".