Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w Kancelarii Prezydenta rozpoczęto analizy proponowanych przez związki zawodowe zmian w zasadach przechodzenia na emeryturę. Związki znalazły niespodziewanie partnera w Bronisławie Komorowskim, który dotąd twardo popierał rządową reformę. Według niej kryterium emerytalnym jest wyłącznie wiek - 67 lat. Związkowcy proponują, aby przejście na emeryturę było możliwe po przepracowaniu 40 lat (mężczyźni0 lub 35 lat (kobiety). Składki zgromadzone na koncie przyszłego emeryta w ZUS muszą mu jednak zagwarantować co najmniej minimalną emeryturę. "Są osoby, które bardzo wcześnie idą do pracy. Wyznaczanie tylko wieku jako granicy emerytury powoduje, że ci ludzie pracują o wiele dłużej - mówił prezydent w Polsat News. I dodał, że można rozważać zmiany w przepisach. Jak wyjaśnia prezydencka minister Irena Wóycicka odpowiedzialna za politykę społeczną, w przypadku takich osób "można rozważać wprowadzenie stażu opłacania składek jako kryterium przejścia na emeryturę przed ukończeniem 67. roku życia". Jak piszą Andrzej Stankiewicz i Bartosz Marczuk, prezydent nie rzuca takiej propozycji przypadkowo. Jest ona do zaakceptowania przez przedsiębiorców. "Z czysto politycznego punktu widzenia poparcie Komorowskiego dla projektu związków zawodowych wbije klin między 'Solidarność' a PiS, który twardo domaga się wycofania 'reformy 67' w całości" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Komorowski za zapowiedź obniżenia wieku emerytalnego zaatakował ostatnio kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudę. "Środowiska, które popierają wydłużenie wieku emerytalnego, zdają sobie sprawę, że złagodzenie reformy nie musi być wcale bardzo kosztowne, bo nowe przywileje obejmą ograniczoną liczbę osób. Za to poluzowanie reformy będzie zmniejszać presję na całkowite jej porzucenie" - pisze "Rzeczpospolita".