Jak przypomina "Rzeczpospolita", biznesmen w listach m.in. do prezydenta Dudy wskazywał, że grupa osób związanych z PiS nie tylko wiedziała o podsłuchach w restauracjach, ale zachęcała do kontynuowania procederu podsłuchiwania, by doprowadzić do upadku rządu PO-PSL. Według gazety, prokuratura nie pali się do zweryfikowania tych oskarżeń i zastosowała sprytny fortel: na początku lipca wezwała Falentę, by postawić mu kolejny zarzut, ale o listy, jakie wysyłał - nie zapytała. W odpowiedzi na pytania "Rzeczpospolitej" prokuratura odpowiedziała, że to właśnie wtedy Falenta powinien pokazać dowody, a z okazji nie skorzystał. Drugiej szansy biznesmen odsiadujący wyrok 2,5 roku więzienia już nie otrzyma - pisze gazeta. "Rzeczpospolita" wskazuje też, że oskarżeń Falenty nie wyjaśni również śledztwo w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, ponieważ - jak dowiedziała się gazeta - prokuratura odmówiła podjęcia tego umorzonego przed czterema laty postępowania.