- Te rozmowy powierzono Grzegorzowi Schetynie - opowiada "Rzeczpospolitej" jeden z polityków Platformy. Olechowski, który w wyborach prezydenckich w 2000 r. w pierwszej turze zajął drugie miejsce z poparciem 17,3 proc., teraz w sondażach uzyskuje zaledwie 3 proc. poparcia. Według polityków PO rezygnacja może mu się opłacić. Ich zdaniem słaby wynik wyborczy przekreśli jego szanse na powrót do polityki. - Gdyby się w porę wycofał, może liczyć, że po wygranych przez PO wyborach zostanie wysłany na atrakcyjną placówkę jako ambasador - twierdzi rozmówca "Rzeczpospolitej". Dodaje, że Olechowski ma odpowiednie kwalifikacje. W rządzie Waldemara Pawlaka był ministrem spraw zagranicznych. Na drodze do takiego planu na razie stoi Stronnictwo Demokratyczne, które poparło w tym wyścigu Olechowskiego, licząc, że to pomoże mu wejść do wielkiej polityki podczas przyszłorocznych wyborów parlamentarnych - pisze "Rzeczpospolita". Otoczenie Olechowskiego zapewnia, że nie zamierza on wycofać się z wyścigu. Tylko na kilkanaście godzin zawiesi swoją działalność w związku z trudną sytuacją powodziową. Robert Smoleń, szef sztabu Olechowskiego, zapowiedział także, że polityk zaproponował innym kandydatom utworzenie fundacji na rzecz powodzian.