Jak przypomina "Rz", Kamiński przyznał, że o śledztwie, w którym pojawia się nazwisko Maja, dowiedział się od szefa CBA już po nominacji nowego komendanta. Nie odpowiedział na pytania posłów, czy przekazał tę sprawę Błaszczakowi.Przypomnijmy, że Zbigniew Maj dostał mianowany Komendantem Głównym Policji 11 grudnia ub. roku. Wcześniej Maja sprawdziło ABW i CBA. Według ustaleń "Rz", kandydat był czysty. Jednak 14 grudnia do centrali CBA przyjechał szef łódzkiej delegatury i jeden z byłych agentów, którzy rozpracowywali tzw. układ kaliski, w tym Zbigniewa Maja, który pochodzi z Kalisza. To oni - zgodnie z informacjami "Rz" - mieli donieść nowym władzom, że nazwisko Maja pojawia się w sprawie. Według ustaleń Izabeli Kacprzak i Grażyny Zawadki z "Rz", tłem sprawy mogą być napięcia między Kamińskim a Błaszczakiem. Ten pierwszy chciał na stanowisku komendanta głównego posadzić Grzegorza Postka, byłego funkcjonariusza CBA, skazanego w tzw. aferze gruntowej, niedawno ułaskawionego przez prezydenta Andrzeja Dudę. Błaszczak jednak postawił na Zbigniewa Maja, policjanta z 20-letnim doświadczeniem. "Rzeczpospolita" pisze też, że śledztwo, w którym pojawia się nazwisko Maja, wszczęto na podstawie materiałów łódzkiej delegatury CBA. Tam pracuje były szwagier Maja, Artur K., który miał być w grupie funkcjonariuszy badających sprawę. Kaliska prokuratura - według informacji gazety - prowadzi śledztwo dot. Artura K. Jedno z doniesień złożyła na niego była żona, czyli siostra Maja. Twierdzi ona, że Artur K. ukradł z ich wspólnego konta ok. 300 tys. zł.Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".