Jak pisze Michał Szułdrzyński, Jarosław Kaczyński miał pretensje do partyjnych ekspertów, że nie przewidzieli tak dobrego wyniku Konfederacji w wyborach. Dlatego choć PiS chce maszerować ku centrum, to dla twardego prawicowego elektoratu partia przygotowała szereg symbolicznych, "uspokajających" gestów. Za takie należy właśnie uznać wspomniane wyżej nominacje, które mają "dopieścić radykałów". Rola Antoniego Macierewicza skończy się na płomiennym przemówieniu, a Trybunał Konstytucyjny za prezesury Julii Przyłębskiej przestał pełnić istotną funkcję w państwie - zauważa autor. Więcej w "Rzeczpospolitej"