Jak się okazuje lekarze pobierali pieniądze za usługi od pacjentów i od NFZ. Narodowy Fundusz zdrowia rozpatrzył tylko 10 spośród wszystkich skarg, kierując sprawę do prokuratury. W założeniu dzięki ZIP pacjenci mieli kontrolować lekarzy, sprawdzając w systemie historię i koszty leczenia. Urzędnicy z centrali NFZ podkreślają, że wiele z tych 1,3 tysiąca zgłoszeń nie potwierdza się w trakcie kontroli. Dzieje się tak ponieważ lekarz mógł np. pomylić się w nazwisku pacjenta lub źle wpisać kod porady. NFZ przyznaje jednak, że dochodziło jednak do nadużyć. W woj. zachodniopomorskim kobieta dowiedziała się na przykład, że chirurg u którego nigdy nie była, usuwał jej przedmiot z dróg rodnych. Na Podkarpaciu nagłośniono z kolei sprawę szkolnej dentystki, która naciągała pacjentów na kwoty od 40 do 400 zł - przypomina "Rzeczpospolita".