Przypomnijmy, że według prokuratury Krzysztof Kwiatkowski miał wespół z politycznymi partnerami ustawiać wyniki konkursów w NIK. Jak wynika z ujawnionych stenogramów, Kwiatkowski miał ustawić m.in. konkurs na wicedyrektora delegatury NIK w Rzeczowie i szefa delegatury w Łodzi.O jednym z wybranych w konkursie urzędników Kwiatkowski tak mówił do Jolanty Gruszki, ówczesnej szefowej gabinetu Ewy Kopacz: "Ten dżentelmen wszystko ci zawdzięcza, bo szczerze mówiąc, najsłabiej wypadł".Czwartkowa "Rzeczpospolita" przybliża, w jaki sposób zamierza bronić się Krzysztof Kwiatkowski.Prezes NIK w rozmowach prywatnych tłumaczy, że do ubiegania się o posadę wicedyrektora NIK w Rzeszowie nakłaniał wielu ludzi, co jest rzekomo do sprawdzenia w nagranych rozmowach. "Chodziło o to, żeby do NIK ściągać nowych ludzi. Wcześniej średni wiek dyrektorów zbliżał się do 60" - mówi informator "Rzeczpospolitej".Prokuratura podejrzewa jednak, że w Rzeszowie wygrał człowiek Jana Burego, by wpływać na wyniki kontroli przedsiębiorstw i instytucji związanych z PSL.Jeśli chodzi o delegaturę w Łodzi, to Kwiatkowski przekonuje swoje otoczenie, że bardzo zależało mu na zwycięstwie Przemysława Szewczyka, ponieważ delegatura była trawiona walkami frakcji i "tylko człowiek z centrali mógł położyć temu kres".Ponadto Krzysztof Kwiatkowski będzie dowodził, że wszystkie konkursy odbyły się zgodnie z prawem i procedurami.Więcej w "Rzeczpospolitej".