Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że Dawid Kostecki już w 2012 r. "wsypał" korupcyjny układ policjantów z rzeszowskiego CBŚ z ukraińskimi sutenerami. Dziennik zapoznał się z jawną częścią akt sprawy karnej braci Aleksieja i Jewgenija R. z Ukrainy. Z dokumentów wynika, że śledztwo przeciwko braciom R. zainicjował Kostecki, który w lipcu 2012 r. złożył zawiadomienie o przestępstwie, a potem był trzykrotnie przesłuchiwany przez prokuraturę. Bokser opowiedział o rzekomych podsłuchach i monitoringu w agencjach towarzyskich braci R.Jak podaje dziennik, Kostecki ujawnił wówczas m.in., że wysoki rangą rzeszowski policjant Daniel Ś. "miał mieć haki na wszystkich". "Nie chodzi tu wyłącznie o przestępców, ale również o osoby wywodzące się z kręgów polityki, biznesu, władzy lokalnej" - mówił.Jedno z zeznań, do których dotarła "Rzeczpospolita", Kostecki zakończył następującymi słowami: "Wiem, że mam bardzo dużo do stracenia, ale musiał się w tej sprawie ktoś przełamać, ktoś, kto przerwie w tej sprawie milczenie".Choć bokser przerwał zmowę milczenia, to - jak podkreśla dziennik - zostawiono go samego sobie. Nie dostał ochrony po złożeniu zeznań, a sutenerów i grupę policjantów rzeszowskiego CBŚ zatrzymano dopiero w 2016 r., czyli po czterech latach. Przypomnijmy, że do śmierci Dawida Kosteckiego doszło 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Były pięściarz miał się powiesić w łóżku na pętli z prześcieradła przykryty kocem - co zdaniem Służby Więziennej uniemożliwiło natychmiastową reakcję współosadzonych. Jak informowała Służba Więzienna, funkcjonariusze reanimowali mężczyznę do przyjazdu pogotowia ratunkowego. Ekipie pogotowia nie udało się go jednak uratować. Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok wykluczyła udział osób trzecich, potwierdzając, że bokser popełnił samobójstwo. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. W samobójstwo nie wierzy rodzina Kosteckiego, którą reprezentują mecenasi Roman Giertych i Jacek Dubois. Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".