Wprowadzone przez ubiegłoroczną nowelizację ustawy oświatowej przepisy dawały szkołom możliwość zatrudnienia pomocnika. Asystenci mieli pomagać w opiece nad najmłodszymi uczniami. Na te szkoły, w których liczebność klas I-III przekroczyłaby 25 uczniów, nałożono wręcz obowiązek zatrudnienia asystenta. Z danych przekazanych przez MEN wynika, że w całym kraju pojawiło się zaledwie 296 takich etatów. To oznacza, że jeden statystycznie przypada na 42 szkoły podstawowe - pisze w "Rzeczpospolitej" Artur Grabek. Dlaczego w podstawówkach nie pojawili się asystenci nauczycieli? Odpowiedź jest najprostsza z możliwych. Ministerstwo Edukacji zmieniło prawo, ale nie przeznaczyło na ten cel nawet złotówki - czytamy. "To kolejny przykład na to, jak MEN tworzy życzeniową rzeczywistość. Publicznie ogłasza pewne rozwiązanie, na którego realizację nie przeznacza żadnych środków" - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich i członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Więcej w "Rzeczpospolitej".