Dlaczego tak się stało? Z informacji "Rz" wynika, że prezes Prawa i Sprawiedliwości zrobił to z niewiedzy albo został wprowadzony w błąd. "A jego decyzja mogłaby być inna, gdyby nie... nieobecność w pracy zaufanej sekretarki, zwanej panią Basią" - czytamy. Zdaniem posła PiS Roberta Telusa, który prowadził projekt w Sejmie, przepis dotyczy osób celowo utrudniających polowania. Inni politycy PiS, na których powołuje się gazeta twierdzą jednak inaczej. Według nich, Kaczyński po wyjściu ze szpitala nie śledzi na bieżąco wszystkich prac Sejmu, a ostatnio szczególną uwagę posłów pochłonęła ustawa dyscyplinująca sędziów. "Rzeczpospolita" przekonuje, że w sprawie myśliwych zawiódł jeden z głównych kanałów komunikacji wewnętrznej. Ma on polegać na tym, że wysoko postawiony sympatyk PiS "o poglądach prozwierzęcych wysyła e-maile do Barbary Skrzypek, sekretarki prezesa. Ta e-maile drukuje i zanosi na biurko Kaczyńskiego". Przed ubiegłotygodniowym głosowaniem taki mail miał zwyczajowo trafić do sekretarki. Problem w tym, że "pani Basi nie było w pracy" - mówi informator gazety.