Korzystna dla Dudy okazała się propozycja debaty, z którą wyszedł Paweł Kukiz i którą miałby poprowadzić. - Duda zareagował natychmiast na Twitterze i bez żadnych konsultacji ofertę przyjął - mówią nam jego sztabowcy. To postawiło w trudnej sytuacji Komorowskiego. Z jednej strony prezydent nie chciał pozwolić, by ton jego działaniom nadawał niedoświadczony polityk. Z drugiej musiał mieć świadomość, że odmowa zostanie odebrana jako tchórzostwo. Ostatecznie zdecydował, że w debacie udziału nie weźmie. Przyszedł też z nieoczekiwaną pomocą Dudzie, gdy podczas wtorkowego spaceru po Warszawie zignorował ojca walczącego o spotkania ze swoimi dziećmi. Mężczyzna pojawił się dzień później pod siedzibą PiS przed startem dudabusu. Kandydat PiS natychmiast zaprosił go do utworzonego przez siebie Biura Pomocy Prawnej. Atmosfera w sztabie drugiego kandydata nie jest tak dobra. Kampanię Komorowskiego paraliżują konflikty w sztabie. Zamiast zastanawiać się nad kolejnymi posunięciami, w otoczeniu prezydenta trwa wyścig, kto pierwszy obwini inną frakcję. Kozłem ofiarnym stał się szef sztabu Robert Tyszkiewicz - pisze gazeta. - Łatwo zrzucić winę na Tyszkiewicza, a często więcej do powiedzenia miały mniej eksponowane osoby - mówi osoba z otoczenia Komorowskiego. Sztab próbuje też naprawiać nietrafione pomysły. Złe wrażenie z wtorkowego spaceru po Warszawie próbowano zatrzeć w środę. Rozmowy Komorowskiego z ludźmi na Powiślu zdominowało spotkanie z kobietą na wózku inwalidzkim. Początkowo prezydent nie zareagował na jej żale i kontynuował spacer. Po podpowiedzi współpracowników wyciągnął jednak telefon i umówił niepełnosprawną na spotkanie ze swoją minister Ireną Wójcicką, a następnie zabrał kobietę ze sobą.