Po tym, jak w sobotę w stadninie padła należąca do Shirley Watts, żony muzyka z The Rolling Stones, klacz Amra wszczęto postępowanie. Wykazało ono, że zwierzę padło w wyniku rozległego skrętu jelit. Z tego samego powodu padły wcześniej klacze Preria oraz Pianissima. W ocenie ministra rolnictwa, taka sama przyczyna padnięcia trzech koni "to efekt celowego działania osób trzecich". Badanie paszy Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że po tym, jak padła klacz Preria, nowy szef stadniny w Janowie - Marek Skomorowski - zlecił Instytutowi Weterynarii w Puławach badanie paszy, jaką karmiono konie: chodzi o owies, siano i paszę przemysłową. Ich analiza wykazała, że w próbkach owsa znajdowały się niedopuszczalne i niebezpieczne dla koni antybiotyki, które dodaje się do pasz dla kurcząt rzeźnych. Jeden w bardzo wysokim stężeniu - wylicza dziennik. "Ten antybiotyk nie miał prawa znaleźć się w owsie podawanym koniom. Nie potrafimy racjonalnie wytłumaczyć, jak mógł się tam znaleźć. To mógł zrobić tylko człowiek, by zaszkodzić zwierzętom" - twierdzi informator gazety. Według informacji "Rzeczpospolitej", analizy wykazały, że w dwóch próbkach paszy znajdowały się antybiotyki, których nie stosuje się w hodowli koni. Między innymi środek o nazwie monenzyma. Śmiertelne antybiotyki Zdaniem toksykologa prof. Marcina Świtała, przy zatruciu koni monenzymą występuje "anoreksja, biegunka połączona z silnymi bólami kolkowymi". Na zagrożenie związane z podawaniem kokcydiostyków zwraca uwagę również dr Maciej Przewoźny. "Są trujące dla koni, mogą prowadzić do szybkiej i bolesnej śmierci" - zaznaczą w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Więcej we wtorkowej "Rzeczpospolitej".