Po zaledwie roku na stanowisku szefa Biura Ochrony Rządu gen. Andrzej Pawlikowski traci wsparcie szefów MSWiA. Od 1 stycznia nie przychodzi do pracy, choć oficjalnie nie jest ani na urlopie, ani na L4. Tajemniczą nieobecność Pawlikowskiego określono w "Dzienniku decyzji szefa BOR" aż do 31 stycznia - pisze na łamach "Rzeczpospolitej" Izabela Kacprzak. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapewniło gazetę, że generał Andrzej Pawlikowski nie został odsunięty od pełnienia funkcji Szefa BOR. "Jego nieobecność jest spowodowana względami zdrowotnymi" - odpowiada "Rzeczpospolitej" resort. Jednak według informatorów dziennika resort szykuje cichą dymisję obecnego szefa BOR i jego pierwszego zastępcy. Według informacji "Rzeczpospolitej" jest już przesądzone, że nowym szefem BOR zostanie Tomasz Kędzierski, który - jak pisze gazeta - który ostatnio zastępował Pawlikowskiego i został narzucony przez PiS. Jak przypomina dziennik, Pawlikowski już raz uniknął dymisji po wypadku prezydenta RP Andrzeja Dudy pod Opolem - miał jej żądać Jarosław Kaczyński, ale szefowie MSWiA przekonali prezesa partii, że trzeba dać szefowi BOR szansę. Więcej w "Rzeczpospolitej". Błaszczak komentuje - Nikt z nas nie jest przywiązany do swojego stanowiska, ale dziś mogę powiedzieć, że szef BOR jest po prostu chory - powiedział w czwartek w radiowej Trójce szef MSWiA Mariusz Błaszczak, odnosząc się do medialnych doniesień o odsunięciu szefa BOR od pełnienia funkcji.