"Bon szkolny - Poznaj Polskę" - to nowa obietnica wyborcza Prawa i Sprawiedliwości. Partia rządząca chce dofinansowywać wycieczki szkolne dla uczniów. "Inwestujemy w młodych ludzi, aby mogli z dumą odwoływać się do własnej kultury, historii, osiągnięć Polski" - zapowiada PiS. Koszty programu "Bon szkolny - poznaj Polskę" O główne założenia programu oraz budżet jaki ma przeznaczony na jego realizację pytany był na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller. - Chcemy rozszerzyć program, bo do tej pory mieliśmy pilotaż programu "Poznaj Polskę". On był realizowany, ale jego skala nie była ogromna w związku z tym chcemy ten program upowszechnić i doprowadzić do sytuacji, w której każde dziecko w szkole będzie mogło raz w roku wyjechać na dwudniowy wyjazd do muzeum do innego miasta, do centrum nauki, po to, żeby poznawać Polskę - powiedział. - Wszyscy uczniowie w polskich szkołach będą mogli z tego programu od przyszłego roku skorzystać - dodał. Poinformował, że "budżet to zależnie od zainteresowania około miliarda złotych, które zostaną przeznaczone na ten cel". - Chcemy, aby uczniowie poznawali wszystkie zakątki Polski i w ten sposób również budowali przekonanie o tożsamości narodowej, o udziale w życiu obywatelskim, społecznym - przekazał rzecznik rządu. Zauważył, że "tego typu wyjazdy pobudzają też lokalną gospodarkę poszczególnych regionów". Jak zaznaczył, "transport, noclegi i same atrakcje turystyczne znajdują się na terenie naszego kraju i siłą rzeczy będą finansowane z tego projektu". Bąkiewicz na listach PiS Piotr Müller był również pytany o start Roberta Bąkiewicza w wyborach parlamentarnych z list Prawa i Sprawiedliwości. Były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości ma wystartować z ostatniego miejsca listy PiS w okręgu radomskim. Z najnowszego sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24 wynika jednak, że 46 proc. badanych źle ocenia ten ruch. Odmiennego zdania jest 13 proc. ankietowanych. - Niektórym może się nie podobać to, że pan Bąkiewicz startuje, natomiast o tym, czy ktoś zostanie posłem, decydują wyborcy - podkreślił rzecznik rządu. - Myślę, że w konkurencji z Romanem Giertychem pan Bąkiewicz budzi dużo, dużo mniej emocji - dodał. Fundacje spółek Skarbu Państwa w kamapnii referendalnej Müller odniósł się również do sprawy fundacji spółek Skarbu Państwa, które zgłosiły się do prowadzenia kampanii referendalnej w mediach. Są to fundacje m.in. Grupy PKP, PZU, PGE, ENEA, czy PKO Banku Polskiego. Referendum ma odbyć się 15 października, w dniu wyborów parlamentarnych. Padną w nim cztery pytania. - Jeżeli te fundacje występują o bezpłatny czas antenowy, to tak jak każda inna tego typu organizacja, mają do tego prawo - powiedział. - Ja wiem, że stacja TVN woli jak w mediach występują organizacje skrajnie lewicowe, ale przepisy stanowią, że każda organizacja, która jest fundacją, stowarzyszeniem, może wystąpić o taki czas antenowy i po prostu z tej możliwości prawnej korzystają - podkreślił. - Nie wiem dlaczego stacja TVN chce odbierać jakimś podmiotom prawo, aby skorzystać z praw, które są zapisane w ustawie - dodał. Rzecznik rządu o polityce wizowej Rzecznik rządu był pytany w czwartek na konferencji prasowej o dymisję Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ oraz słowa lidera PO Donalda Tuska, że w MSZ dział "biznes wizowy dla imigrantów", w ramach którego prawdopodobnie można było kupić wizy za 4-5 tys. dol. - Co do kwestii związanych z wizami, nasza polityka jest jasna. Wizy do Polski mogą otrzymywać tylko osoby, które otrzymują wstępną ocenę i zaproszeni do pracy, mają tutaj możliwość pracy, (...) i druga rzecz - muszą być skrupulatnie weryfikowane przez służby w kilkustopniowym procesie weryfikacji - powiedział rzecznik rządu. - Nasza polityka migracyjna będzie twarda, będzie cały czas w taki sposób realizowana, aby do Polski trafiały tylko osoby, które nie stanowią żadnego zagrożenia - zapewnił. Dopytywany, czy prawdą jest, że w resorcie spraw zagranicznych działał nielegalny biznes, Müller podkreślił, że nie posiada takich informacji. - Służby właściwe weryfikują wszelkie informacje, które pojawiają się w tego typu sytuacjach. Jeżeli jakiekolwiek zarzuty wobec tego potencjalnego procederu się pojawiają, zawsze nasze służby reagują - podkreślił. Piotr Müller o powołaniu senackiej komisji Piotr Müller skomentował również powołanie przez Senat komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów. Według niego senacka komisja nie ma żadnych podstaw prawnych do badania jakichkolwiek kwestii. Rzecznik rządu uznał powołanie senackiej komisji za sytuację kuriozalną. Jak zauważył, PO twierdziła, że sejmowa komisja do badania rosyjskich wpływów, która ma umocowanie ustawowe nie jest potrzebna. - Teraz Senat buduje własną komisję. Po co buduje tę komisję? Po to, żeby sprawić wrażenie, że jest jakaś równoległa instytucja, która bada kwestie związane z wpływami rosyjskimi - wskazał. - W polskim porządku konstytucyjnym Senat nie ma funkcji kontrolnej. Senat uzurpuje sobie kompetencje, które nie wynikają ani z konstytucji, ani z ustaw. Tworzą sobie komisję, która, właściwie nie wiem, co ma robić, ponieważ nie ma żadnych podstaw prawnych, aby badała jakiekolwiek kwestie - powiedział rzecznik rządu. Jak dodał, taką komisję, jak ta senacka równie dobrze mogłaby powołać rada jakiegokolwiek miasta. Podkreślił, że powołana komisja w tej sprawie, ale powołana przez Sejm ma określone kompetencje: może wzywać na swoje posiedzenia, czy podejmować działania administracyjne, które - według Müllera - pozwolą zgromadzić materiał niezbędny do stworzenia raportu. - Żałuję, że opozycja nie zgłosiła swoich członków do komisji ustawowej, bo wtedy mogłaby faktycznie mieć swoich przedstawicieli w komisji, która ma rzeczywiste uprawnienia i moc prawną do gromadzenia materiałów - dodał.