Marszałek Senatu nie prowadził dotychczas samodzielnie polityki zagranicznej, bo takiej polityki prowadzić nie może - powiedział w piątek rzecznik rządu Piotr Müller. Oczywiście nikt nikomu nie zabroni wyjeżdżać za granicę, ale czym innym jest reprezentowanie stanowiska kraju - dodał. O prerogatywy marszałka Senatu w zakresie polityki zagranicznej Müller pytany był w PR1. Rzecznik rządu w odpowiedzi podkreślił, że dotychczas marszałek Senatu nie prowadził samodzielnie polityki zagranicznej, ponieważ "takiej polityki prowadzić nie może". "Dziwi mnie trochę wypowiedź marszałka, zresztą nie tylko ta wczorajsza, ale także wcześniejsze zapowiedzi chociażby wizyty w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście nikt nikomu nie zabroni wyjeżdżać za granicę, ale czym innym jest reprezentowanie stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej, a to stanowisko może za granicą reprezentować Rada Ministrów lub osoba upoważniona przez Radę Ministrów, bądź prezydent Rzeczypospolitej" - zapewnił. Jak podkreślił, "po to jest podział władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, żeby ten podział szanować". "Patrząc po przykładzie posłów do Parlamentu Europejskiego, polskich posłów PO, wyobrażam sobie, że ktoś za granicą może przedstawiać stanowisko, które delikatnie mówiąc nie jest korzystne dla Polski, lub w sposób nieuprawniony mówić źle o Polsce, natomiast mam nadzieję, że to nie będzie marszałek Senatu. Ja jeszcze mimo wszystko i rząd dajemy tutaj jakąś taką pozytywną rękojmię na początek działalności pana marszałka" - dodał Müller. Nowy marszałek wybiera się do USA We wtorek podczas pierwszego posiedzenia Senatu X kadencji senatorowie wybrali na marszałka kandydata opozycji senatora Tomasza Grodzkiego. Kandydatem PiS - które jest największym ugrupowaniem w Senacie - był marszałek izby poprzedniej kadencji Stanisław Karczewski, który ostatecznie został wicemarszałkiem. W środę w rozmowie z dziennikarzem radia RMF FM Tomasz Grodzki zapowiedział, że wybierze się do USA. "Zamierzam się wybrać do amerykańskiego Senatu. Będę próbował umówić się ze spikerem Senatu amerykańskiego" - zadeklarował Grodzki. Wyjaśnił, że chce osobiście podziękować senatorom USA, którzy w piśmie do ówczesnej szefowej rządu Beaty Szydło wyrazili swoje zaniepokojenie sytuacją wokół Trybunału Konstytucyjnego. Z kolei w wywiadzie dla piątkowej "Rzeczpospolitej" Grodzki podkreślił, że "marszałek Senatu ma prerogatywy w kształtowaniu relacji zagranicznych i konstytucyjną opiekę nad Polonią, a polski Senat był wzorowany w momencie jego tworzenia na Senacie amerykańskim". "Chcielibyśmy zacieśnienia współpracy polskiego Senatu z amerykańskim. To, czy moja pierwsza wizyta będzie do Stanów Zjednoczonych czy do Brukseli, jest już drugorzędną sprawą" - dodał.