We wtorek szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Gocuł zakończy służbę wojskową. Rzecznik rządy zapytany w Radiu Zet kto będzie nowym szefem SG WP odpowiedział, że gen. Sikora jest zastępcą szefa SG WP. - On jest jego zastępcą i będzie go zastępował - dodał. Dopytywany, czy gen. Sikora będzie zastępował, czy też dostanie nominację na szefa SG, Bochenek powtórzył: "teraz go będzie zastępował". - Jeżeli będzie ostateczna decyzja co do tego, czy już na stałe będzie pełnił tę funkcję, to oczywiście państwa poinformujemy - dodał. Na pytanie, dlaczego decyzji ws. nowego szefa SG nie ma, choć już od kilku miesięcy było wiadomo, że gen. Gocuł z końcem stycznia skończy swoją misję, rzecznik rządu odpowiedział, że jest ciągłość, bo gen. Sikora był długo zastępcą gen. Gocuła i "będzie pełnił obowiązki do czasu powołania nowego szefa". Decyzję o powołaniu szefa SG WP i dowódców rodzajów sił zbrojnych podejmuje Prezydent RP. Andrzej Duda w maju 2016 r. wyznaczył gen. Gocuła na drugą kadencję na stanowisku szefa SG WP. Miała ona trwać trzy lata. Gen. Gocuł złożył rezygnację O tym, że gen. Gocuł miałby odejść pod koniec stycznia 2017 r., w październiku 2016 r. poinformowało radio ZET. MON jeszcze w połowie grudnia 2016 r. podawało, że gen. Gocuł realizuje bieżące zadania i jednocześnie prosiło o "zaprzestanie rozpowszechniania spekulacji, niemających pokrycia w rzeczywistości". Informację o tym, że gen. Gocuł złożył rezygnację, potwierdził w rozmowie z PAP pod koniec grudnia 2016 r. szef BBN Paweł Soloch. W ubiegły piątek na stronie internetowej SG WP opublikowano pismo gen. Gocuła do żołnierzy, pracowników wojska, weteranów, kombatantów oraz rodzin wojskowych. Jest ono opatrzone datą 31 stycznia 2017 r. Gen. Gocuł napisał w nim m.in., że dobiega końca jego służba na stanowisku szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a jednocześnie 31 stycznia 2017 roku zakończy zawodową służbę wojskową i pożegna się z mundurem. Rzecznik rządu został też zapytany kiedy rząd zajmie się nową strukturą dowodzenia. Odpowiedział, że "trwają prace w resorcie obrony narodowej". Na uwagę, że nowa struktura dowodzenie miała być już w roku 2016 r. Bochenek powiedział, że "program PiS jest rozpisany na cztery lata". - M.in. te zmiany związane z usprawnieniem zarządzania polskim wojskiem również są rozpisane na cztery lata i w najbliższym czasie również ta reforma zostanie przeprowadzona - powiedział rzecznik rządu. "To właściwie oni zdemontowali polskie wojsko" Dodał, że poprzednicy obecnie rządzących: b. prezydent Bronisław Komorowski, b. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, b. szef BBN Stanisław Koziej, "to właściwie oni zdemontowali polskie wojsko". - I to oni doprowadzili do tego, że dzisiaj tak naprawdę nie wiemy, kto zarządza w polskiej armii, kto zarządza w polskim wojsku - powiedział Bochenek. Stwierdził, że dziś są trzy ośrodki, które decydują o zarządzaniu polską armią i nie ma właściwego przepływu informacji między nimi. Zapytany, czy premier Beata Szydło bierze pełną odpowiedzialność za wszystko co robi minister obrony narodowej Antoni Macierewicz odpowiedział: "rząd pani premier Beaty Szydło jest spójną drużyną, jesteśmy zgranym zespołem, wspólnie realizujemy wiele programów w ramach poszczególnych resortów, również w ramach Ministerstwa Obrony Narodowej". Czy szef MON "dostał burę" za podróż do Torunia? Na pytanie, czy szef MON "dostał burę" za podróż do Torunia i karambol na drodze krajowej nr 10, w czasie podróży powrotnej do Warszawy, Bochenek powiedział, że pracując z premier Szydło przez ostatni rok nigdy nie widział, żeby była osobą "jakąś impulsywną, nerwową, żeby na kogokolwiek krzyczała, żeby robiła komukolwiek reprymendy". - Pani premier rozmawiała z panem ministrem na temat tych ostatnich wydarzeń i tyle - powiedział rzecznik rządu. Dodał, że trudno, aby premier osobiście zajmowała się sytuacją, do jakiej doszło pod Toruniem. W ubiegłą środę ok. godz. 17.46 w Lubiczu k. Torunia na drodze krajowej nr 10 zderzyło się osiem pojazdów, w tym dwa samochody BMW należące do Żandarmerii Wojskowej i sześć pojazdów cywilnych. Poszkodowane zostały trzy osoby, które po wizycie w szpitalu zostały zwolnione do domów. W jednym z aut ŻW jechał szef MON. Nic mu się nie stało. Zaraz po zdarzeniu przesiadł się do innego samochodu i wrócił do Warszawy. Szef MON wracał do Warszawy z Torunia, z sympozjum "Oblicza dumy Polaków", zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, wieczorem w środę wziął w Warszawie udział w gali przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika "wSieci". Przebieg zdarzenia bada Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem działu ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Według wstępnych ustaleń, jeden z samochodów w kolumnie z uwagi na trudne warunki drogowe stracił przyczepność z nawierzchnią i uderzył w tył poprzedzającego go pojazdu. Następnie oba pojazdy, wytracając prędkość, uderzyły w samochody stojące przed skrzyżowaniem. MON oświadczyło, że nie jest prawdą, iż samochód, którym jechał minister obrony spowodował wypadek pod Toruniem, przeciwnie - był on w tym wypadku poszkodowany przez inne samochody. Bochenek był też we wtorek w Radiu ZET pytany, czy premier w pełni podpisuje się pod działaniami szefa MON. Odpowiedział, że "jeśli chodzi o reformy, które wdraża - jak najbardziej tak". Dopytywany, a jak to wygląda sytuacja w przypadku rzecznika MON Bartłomiejem Misiewicza, Bochenek stwierdził, że "każdy sobie dobiera współpracowników tak jak uważa". "Misiewicz jest troszeczkę ofiarą tej całej sytuacji" Na pytanie, czy dni Misiewicza w MON są policzone, Bochenek powiedział, że on nikomu dni nie odlicza "i pani premier również". - Każdemu życzymy jak najlepiej. Jeżeli jesteśmy jedną drużyną, to chcemy żeby ta drużyna działała w sposób spójny i skuteczny i tyle - dodał. Zapytany, czy tak działa Misiewicz rzecznik rządu odpowiedział, że sądzi, iż Misiewicz "jest troszeczkę ofiarą tej całej sytuacji". - Nie chciałbym komentować w ogóle zachowań prywatnych poszczególnych polityków. Tutaj akurat media rzeczywiście ostatnio donosiły o pewnych działaniach, ale poza pracą. Nas takie zachowania nie interesują - powiedział. Dodał, że z tego co wie, Misiewicz jest na urlopie do końca tygodnia. - Mam nadzieję, że wróci, bo jednak był wzmocnieniem dla resortu, ja akurat bardzo sobie cenię współpracę z nim przez ostatnie dwanaście miesięcy, bo był bardzo dobrze zorientowany jeżeli chodzi o resort i jest porządnym człowiekiem - powiedział Bochenek. Dziennik "Fakt" podał, że Bartłomiej Misiewicz w ub. tygodniu miał wykorzystać służbowe auto, żeby pojechać na imprezę w jednym z białostockich klubów. Według publikacji prasowych, 19 stycznia 2017 r., rzecznik MON miał przyjechać "luksusowym BMW" przed jeden z klubów w centrum Białegostoku, w którym potem się bawił. Misiewicz miał przyjechać do klubu limuzyną mimo, że hotel, w którym mieszkał, znajduje się kilkaset metrów od klubu, a pokonanie tej trasy pieszo zajmuje kilka minut.