Od kilku dni najwięcej pracy strażacy mają w trzech województwach: kujawsko-pomorskim, pomorskim i wielkopolskim - gdzie wiatr powalił tysiące drzew. "W całym kraju wiatr uszkodził lub zerwał dachy z prawie 4 tys. budynków, z czego 2,8 tys. to budynki mieszkalne" - powiedział Frątczak. Jak poinformował, zgodnie z decyzją komendanta głównego PSP gen. brygadiera Leszka Suskiego w województwie kujawsko-pomorskim działa dodatkowo 18 zastępów, a w pomorskim - 30 zastępów PSP. "W Rytlu w województwie pomorskim działa 68 zastępów PSP, czyli prawie 300 strażaków, a także 66 żołnierzy z trzema amfibiami. W rejonie rzeki Brda usuwają tysiące drzew powalonych przez wiatr na odcinku 20 km. Sytuacja się stabilizuje. Nie ma już zagrożenia" - powiedział Frątczak. W wyniku nawałnic od czwartku do wtorku zginęło sześć osób, a 52 zostały ranne, w tym 13 strażaków. Od 10 sierpnia strażacy w całym kraju interweniowali w sumie 21,3 tys. W działaniach uczestniczyło ponad 73 tys. strażaków PSP i OSP i 16,5 tys. pojazdów. 15 tys. odbiorców wciąż bez prądu Ok. 15 tys. odbiorców z województwa pomorskiego nadal nie ma prądu po gwałtownych burzach, które przeszły nad regionem w nocy z piątku na sobotę. Zaraz po przejściu nawałnicy w kulminacyjnym momencie prądu nie miało ok. 130 tys. gospodarstw. Dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku Waldemar Świąder poinformował w środę PAP, że najtrudniejsza sytuacja jest w powiecie kartuskim, w którym energii elektrycznej nie ma ok. 8,5 tys. gospodarstw domowych. Energa Operator informuje, że w gminach Karsin i Sierakowice zasilanie powinno wrócić w środę po południu. Najdłużej, bo do niedzieli, na prąd będą musieli poczekać mieszkańcy gminy Dziemiany.