- Edukacja seksualna w szkole jest. Jest przedmiot zatwierdzony programem, są przygotowani nauczyciele. To jest dopuszczalne. A niedopuszczalne jest wkraczanie w zasady wychowania, w prawo, jakie rodzice mają wobec swoich dzieci - podkreślił Mikołaj Pawlak w rozmowie z Konradem Piaseckim. - Edukacja jest zarezerwowana dla nauczycieli, którzy mają odpowiednie umiejętności pedagogiczne i wiedzę - wskazał rzecznik praw dziecka, podkreślając, że dyrektorzy nie mogą dopuścić do nauczania osób, które nie mają takich kompetencji. Pawlak ostrzegł, że dopuszczenie edukatorów seksualnych do dzieci wiązałoby się z wielkim niebezpieczeństwem. - Czy zagwarantujemy, że wpuszczamy edukatorów do 20 tysięcy szkół i nie będą wprowadzali takich treści, jak chociażby w Poznaniu, że wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, któremu dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy? Właśnie temu zapobiegamy, żeby to się nie działo - powiedział Pawlak. - Zdarzały się tego typu sytuacje, były ostatnio rozpisywane w mediach - dodał. Rzecznik przekonywał jednocześnie, że szkoły i uczniowie poradzą sobie z wyzwaniem edukacji w czasach epidemii. Pawlak mówił, że uczniowie "będą mieli modne maseczki, będą na pewno zachowywać dystans". - A tam, gdzie potrzeba, tam stolarze powinni ciąć ławki na pół i w ten sposób powinny być przygotowywane szkoły. Jeśli trzeba to zrobić teraz, bardzo dobrze, bo stolarze będą mieli co robić - zaznaczył.