"Bicie, przemoc, klaps są niedopuszczalne i nigdy nie powiedziałem - ani w jedną, ani w drugą stronę - że wolno bić dzieci, czy wolno dopuszczać jakiejkolwiek przemocy" - mówił w TVN24 Pawlak. Jak zapewniał, nigdy nie powiedział, "że klaps jest dopuszczalny, że bicie jest dopuszczalne i że przemoc wobec dziecka jest dopuszczalna". Pytany, czy klaps jest niedopuszczalny, powiedział: "Absolutnie jest niedopuszczalny". Dopytywany, po co zatem rozróżnia klaps od bicia - skoro i jedno i drugie jest niedopuszczalne - Pawlak tłumaczył, że chodzi o rozróżnienie w zakresie specjalistycznym. "Ponieważ są sprawy, które podlegają ocenie prawno-karnej" - wyjaśnił. Jak dodał, "bicie podlega prawno-karnej ocenie, a klaps jest niedopuszczalną metodą wychowawczą i być może skrót myślowy w artykule pisanym, był zbyt daleko idący". Chodzi o wypowiedź Pawlaka w opublikowanym w ubiegłą środę wywiadzie dla "DGP" zatytułowanym "Nazwą mnie katorzecznikiem". "Klaps nie zostawia wielkiego śladu (...). Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie" - powiedział Pawlak. Zaznaczył jednocześnie, że "absolutnie nie wolno bić dzieci". Dodał, że "z estymą" wspomina to, że dostał "od ojca w tyłek". W ubiegły piątek Pawlak oświadczył, że nigdy nie powiedział, że można dawać dzieciom klapsy. "Nigdy nie powiedziałem, że pochwalam bicie dzieci. Wręcz przeciwnie, w wywiadzie, za który jestem niesprawiedliwie atakowany, powiedziałem wyraźnie, jasno i jednoznacznie: 'nie wolno bić dzieci i koniec pieśni'" - napisał Pawlak.