Szef MON Antoni Macierewicz w wywiadzie dla piątkowej "Rzeczpospolitej" powiedział: "Wkrótce ujawnimy nowe nagrania załogi Tupolewa, które dotąd nie były znane". Stwierdził też, że "nie pozostawia żadnych wątpliwości", że działania rosyjskich nawigatorów i decydentów miały na celu doprowadzenie do katastrofy TU-154M. "Pierwsze posiedzenie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, na której jej członkowie przedstawią publicznie pierwsze wyniki prac, odbędzie się jeszcze w tym miesiącu" - poinformował PAP rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Wcześniej w piątek podczas konferencji w Sejmie posłowie PO Cezary Tomczyk oraz Jan Grabiec odnieśli się do wywiadu udzielonego przez Macierewicza. "To są wojenne oskarżenia i reakcja na nie musi być ogromna" Tomczyk podkreślił, że jeżeli słowa Macierewicza są prawdziwe, "niosą kolosalne konsekwencje". - Polski minister obrony narodowej powiedział, że Rosjanie są odpowiedzialni za zamach na polskiego prezydenta. Jakie będą konsekwencje prawne i polityczne? (...) mam nadzieję przedstawi (je) premier Beata Szydło i prezydent Andrzej Duda(...) To są wojenne oskarżenia i reakcja na nie musi być ogromna - uznał. Jak dodał, istnieje możliwość, że minister Macierewicz - jak się Tomczyk wyraził - "opowiada bzdury". "W tym przypadku oczekiwałbym konsekwencji, które wyciągną premier Szydło i prezydent Duda. To jest kwestia odpowiedzialności za słowa w demokratycznym państwie" - powiedział poseł PO. Grabiec zaznaczył, że Macierewicz w wywiadzie daje do zrozumienia, że wie, jakie są ustalenia podkomisji działającej przy MON, która zajmuje się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy. "Mówi o świadomym działaniu Rosjan, podczas gdy mówi jednocześnie, że dowody zostaną przedstawione przez podkomisję w kolejnych miesiącach. Czyli dowodów jeszcze nie ma, ale teza została już udowodniona, jak twierdzi minister Macierewicz, i można ją zaprezentować. Tak nie działają żadne instytucje, które zamierzają wyjaśnić przyczyny czegokolwiek" - dowodził poseł PO. Zarzuty w rozmowie z PAP odpierał rzecznik MON. - Najwyżsi funkcjonariusze PO doskonale wiedzą, jakie informacje ukrywali, i jakie informacje ukrywała prokuratura. Wiedzą także doskonale, jakie decyzje wydawała Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Dzisiaj zamiast histerycznie pokrzykiwać powinni po prostu ujawnić prawdę - powiedział Misiewicz. Na czele poprzedniej komisju stał Jerzy Miller Katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 r. zbadała uprzednio Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), na której czele stanął ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Szef MON na początku lutego podpisał rozporządzenia ws. organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Dała ona szefowi MON prawo do wznowienia badania wypadku lub incydentu lotniczego, "gdy zostaną ujawnione nowe okoliczności lub dowody mogące mieć istotny wpływ na ich przyczyny". Jednocześnie minister powołał podkomisję w ramach KBWLLP do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Na początku marca zebrała się ona na pierwszym posiedzeniu. W jej składzie znaleźli się m.in. naukowcy, którzy współpracowali wcześniej z parlamentarnym zespołem smoleńskim.