Aleksandra Zaprutko-Janicka: Przepisy odnośnie zasad bezpieczeństwa przy organizowaniu zgromadzeń w czasie epidemii są jasne. Jak mają się one do spotkań kandydatów na prezydenta z potencjalnymi wyborcami? W sieci nietrudno znaleźć zdjęcia i nagrania z ostatnich dni, na których widać, że bez względu na opcję polityczną, ludzie obecni na tych spotkaniach mają do zasad bezpieczeństwa mocno swobodne podejście? Jan Bondar: Wszyscy widzieliśmy w telewizji, jak jest na wiecach. Warto w tym miejscu przypomnieć, jakie jest obowiązujące prawo. Przepisy mówią, że nakaz noszenia maseczek nadal obowiązuje, chyba że jest możliwość utrzymania dystansu społecznego. - Maseczki nosimy w przestrzeniach zamkniętych, ale też w przestrzeniach otwartych, jeżeli nie jesteśmy w stanie zachować odpowiedniej odległości. W relacjach ze spotkań wyborczych widać wyraźnie, że ta alternatywa - maseczki albo dystans - nie jest zachowywana. Jaka jest w tym kontekście rola polityków biorących udział w kampanii? - Kandydaci powinni zwracać uwagę na przestrzeganie przepisów. Jeden z nich, którego nie będę tu wymieniać z nazwiska to zrobił, co bardzo mi się podobało. Warto, żeby kandydaci apelowali do swoich zwolenników. To jest ważne dla naszego zdrowia, naszego bezpieczeństwa. Być może nie każdy od razu musi się ciężko rozchorować. Widzimy po Górnym Śląsku, że w przypadku ludzi zdrowych i silnych, tak jak górnicy, tylko jeden procent ma poważniejsze objawy. Natomiast ci młodzi i zdrowi mogą później pójść do babć, dziadków, rodziców i roznosić wirusa. - Kandydaci powinni zwracać się do swoich wyborców, żeby przestrzegali powszechnie obowiązujących przepisów, mimo że są one trudne do egzekwowania. Trzeba by też zapytać policję o jej podejście do tej kwestii. Część osób z pewnych powodów może być zwolniona z noszenia maseczki, natomiast trudno uwierzyć, że na kilka tysięcy ludzi połowa ma ciężką niewydolność oddechową czy inną poważną chorobę. - Przez wiele tygodni Polacy, poza pojedynczymi przypadkami, byli bardzo zdyscyplinowani. W skali kraju było to doskonale widoczne. Ciągle jeszcze pewne nakazy i zakazy obowiązują i należy o tym pamiętać, uczestnicząc w wiecach, spotkaniach czy też uroczystościach religijnych. Z perspektywy epidemii kalendarz jest mocno niekorzystny. Mamy procesje Bożego Ciała, za chwilę zaczną się pielgrzymki, a do tego jeszcze kampania i wiece w całej Polsce. Kandydaci są przecież bardzo aktywni. I strona kościelna, i politycy powinni cały czas podkreślać, zwracać uwagę przed spotkaniem, żeby zachowywać dystans. Już nie chodzi o karanie, ale o kwestię bezpieczeństwa i fakt, że jesteśmy do tego zobligowani przez prawo. Kto w trakcie spotkania kandydata z wyborcami powinien dbać o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa i kto ponosi odpowiedzialność za ich nieprzestrzeganie? - Odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na organizatorach spotkania. Mogą nimi być sztaby wyborcze czy lokalne struktury. To organizatorzy ponoszą odpowiedzialność za przebieg imprezy, jednak apelowałbym też do kandydatów, żeby sami zwracali uwagę wyborcom na zachowanie obowiązkowego dystansu, czy zakładanie maseczek. Wirus nie zna barw politycznych. Czy GIS planuje rozliczanie kandydatów z przestrzegania zasad? - My przypominamy o obowiązującym prawie. W każdym miejscu działają lokalne organy administracji i instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo publiczne. Powinny one zwracać uwagę na przebieg zgromadzeń na swoim terenie. Prośbę o komentarz w sprawie przestrzegania przepisów dotyczących bezpieczeństwa sanitarnego w trakcie spotkań kampanijnych przesłaliśmy do zespołu prasowego Komendy Głównej Policji, jednak do chwili publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.