Straż Graniczna odniosła się do sytuacji na wschodniej granicy, gdzie w pobliżu podlaskiej wsi Usnarz Górny od trzynastu dni grupa 32 obcokrajowców w tym kobiety i dzieci koczuje w przygranicznym lesie na terytorium Białorusi, chcąc przedostać się do Polski. - Straż Graniczna od kliku tygodni prowadzi intensywne działania, które zmierzają do tego, aby zapobiec nielegalnemu przekraczaniu granicy z Białorusi do Polski - powiedziała Polsat News podporucznik Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej. "Prowadzimy działania graniczne" Funkcjonariuszka skomentowała także przesunięcie kordonu pograniczników i Wojska Polskiego, co doprowadziło do odsunięcia dziennikarzy, działaczy organizacji humanitarnych, prawników i chcących interweniować polityków o kilkaset metrów. Uniemożliwiona została w ten sposób komunikacja postronnych osób z obcokrajowcami.- Prowadzimy tam działania graniczne, dlatego część osób została tam odgrodzona, aby nie przeszkadzać nam w naszych działaniach - powiedziała rzeczniczka. - Mamy też informację, że osoba która jest właścicielem tego terenu, jest to teren prywatny, zażyczyła sobie, aby osoby postronne nie wchodziły na ten teren - dodała Michalska.Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy. Straż Graniczna nie dopuściła lekarki do migrantówZwiększony napływ imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu zmierzających do Polski z terenu Białorusi wywołał jej zdaniem nadzwyczajną mobilizację służb granicznych.- Jesteśmy formacją powołaną do ochrony granicy państwowej i jej nienaruszalności. Przypominam, że ten odcinek granicy jest granicą zewnętrzną Unii Europejskiej, stąd nasze działania są wyjątkowo intensywne - wyjaśniła ppor Michalska w Polsat News.Odniosła się także do niewpuszczenia lekarki do obcokrajowców. "Strona białoruska podejmowała interwencje" - Wszystkie osoby, które nielegalnie przekroczą tę granice zostają ukarane. Jest to granica państwowa. Informowaliśmy stronę białoruska w ostatnim czasie trzy razy, prosząc ją o interwencję wobec tej grupy osób. Strona białoruska taką interwencję podejmowała. Obserwowaliśmy, że Białorusini prosili te osoby, żeby je zabrać. Część z tych osób (obcokrajowców - red.) zdecydowała się pojechać z Białorusinami, a te osoby, które widzimy, zdecydowały się zostać - powiedziała.W piątek obcokrajowcy ustnie zadeklarowali chęć objęcia opieką międzynarodową na terenie Polski.Donald Tusk zabrał głos ws. uchodźców. "Polskie granice muszą być szczelne"- To nie są formalnie złożone wnioski. Aby osoba mogła złożyć wniosek objęcia ochroną międzynarodową, musi złożyć go osobiście i znajdować się na terytorium Polski. Może wyznaczyć wtedy pełnomocnika, który będzie dalej udzielał pomocy prawnej - powiedziała rzeczniczka.Zapytana o to, że w obecnej sytuacji to pełnomocnicy są w Polsce, a uchodźcy poza jej terytorium, dodała, że w takiej sytuacji ochrona nie działa.- Oni (prawnicy - red.) będą pełnomocnikami jeżeli ta osoba złoży na przejściu granicznym wniosek o objęcie ochroną międzynarodową i wtedy dopiero może wyznaczyć pełnomocników. Dopóki ta procedura nie została wszczęta, taka osoba nie może wyznaczyć pełnomocników - dodała rzeczniczka. Straż Graniczna ujęła 27 nielegalnych imigrantów Michalska przyznała, że w tworzeniu zapory z drutu kolczastego powstającej na wschodniej granicy pomogło Straży Granicznej Wojsko Polskie.Szef MON Mariusz Błaszczak: problem na granicy to brudna gra Łukaszenki i Kremla- Obserwujemy, że niekiedy migrantom udaje się sforsować tę zaporę - powiedziała. - Mogę potwierdzić, że czasami ta zapora jest uszkadzana i migranci przedostają się przez nią. Tylko w ciągu ubiegłej doby mieliśmy 100 prób naruszenia granicy państwowej, zatrzymaliśmy 27 osób - ujawniła podporucznik.