Rzeczniczka rządu potwierdziła, że Bartosz Arłukowicz i Andrzej Biernat podali się do dymisji, ponieważ też chodzili do restauracji "Sowa i Przyjaciele" i zostali nagrani. Małgorzata Kidawa-Błońska zastrzegła jednak, że żadna z osób nie została oceniona za to, co powiedziała, ale za sam fakt, że ich wypowiedzi znalazły się na taśmach. Dodaje, że "to, co mówili jest bulwersujące", ale nie złamali prawa. Pytana o plotki, że podsłuchany został także były premier Donald Tusk i Jan Kulczyk odparła, że w "materiałach, które poznaliśmy, takich nagrań nie widziała". Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła ponadto, że Zbigniew Stonoga publikując na jednym z portali społecznościowych materiały ze śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej "bardzo zaszkodził państwu polskiemu i wiarygodności prokuratury". Dodała, że biznesmen uważa się za "człowieka stojącego ponad prawem". "Boję się takich osób (...), na pewno działał w jakimś celu" - oceniła. Dymisje w rządzie W środę premier Ewa Kopacz poinformowała, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostaje szefem KPRM). Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski. Zmiany w rządzie i Sejmie nastąpiły po publikacji w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej. Czytaj więcej na stronie "Rzeczpospolitej"