Mazurek powiedziała dziennikarzom w Sejmie, że nie jest usatysfakcjonowana wyjaśnieniami Narodowego Banku Polskiego w sprawie wysokości zarobków. Jak dodała, środowa konferencja NBP nie wyczerpuje tematu. Jak mówiła rzeczniczka PiS, jeśli chodzi o wynagrodzenia pracowników NBP, "w działaniu opozycji jest sprzeczność". "Z jednej strony domagają się ujawnienia tych zarobków, a z drugiej strony składają projekt ustawy do Sejmu, który daje podstawy prawne do tego, by te zarobki zostały ujawnione. Więc doskonale mają świadomość taką, że w świetle obowiązujących przepisów prawnych dzisiaj - jak rozumiem - zrobić tego nie można. Jak ustawa zostanie przyjęta, nie sądzę, by był z tym jakikolwiek problem" - mówiła Mazurek. Projekt PO We wtorek PO złożyła projekt nowelizacji ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, który zakłada m.in. zobowiązanie prezesa NBP, członków zarządu oraz osoby zajmujące kierownicze stanowiska w NBP do składania jawnych oświadczeń majątkowych. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch współpracowniczkach prezesa Narodowego Banku Polskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł. "Oczekiwaliśmy i oczekujemy jawności tych zarobków. Co jest porażające szczególnie to, to że prezes Glapiński i dwie panie, które jego najbliższymi współpracowniczkami, nie mają problemów, mają dużo odwagi w braniu pensji sięgającej 60 tys. zł, ale żadna z tych osób nie ma odwagi stanąć i wyjaśnić Polakom, dlaczego tak wysokie pensje im się należą" - oświadczył w środę przewodniczący klubu parlamentarnego PO-KO Sławomir Neumann. Konferencja NBP Zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko powiedziała podczas środowej konferencji prasowej, że żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wys. ok. 65 tys. zł bądź wyższej. Podkreślała również, że budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej NBP. Jak podał NBP, przeciętne wynagrodzenie brutto na stanowisku dyrektora w NBP (ustalone w oparciu o PIT) wyniosło w: 2014 r. - 38 098 zł, 2015 r. - 37 110 zł, 2016 r. - 37 381 zł, 2017 r. - 37 069 zł, 2018 r. - 36 308 zł. Senator PiS chce "pełnego wyjaśnienia" Jan Maria Jackowski był pytany, czy jest usatysfakcjonowany informacjami przekazanymi podczas konferencji przez NBP. "Z uwagą zapoznałem się z konferencją prasową - jest to krok w dobrym kierunku, ponieważ wiemy coś więcej" - skomentował senator PiS. Zaznaczył jednocześnie, że dalej oczekuje odpowiedzi na pytania, które skierował do prezesa NBP ("czy prawdą jest, że jedna z jego współpracowniczek zarabia 65 tysięcy zł miesięcznie i jakie zarobki, z uwzględnieniem wszystkich pochodnych, osiąga ta osoba w NBP"), bo podczas konferencji ich nie uzyskał. "Dla mnie jest ważne, co będę miał napisane czarno na białym w odpowiedzi na konkretne pytania, jakie zadałem" - wskazał Jackowski. Dodał, że "ze spokojem czeka" na odpowiedzi. Ocenił również, że NBP mogło zorganizować taką konferencję wcześniej. "Niepotrzebny był ten długi okres oczekiwania" - stwierdził senator PiS. Jego zdaniem, środowa konferencja nie zakończy pytań i NBP "będzie musiał się zmierzyć" m.in. z dalszymi pytaniami o zarobki Wojciechowskiej. Według niego sytuacja w NBP wymaga "pełnego wyjaśnienia opinii publicznej". "Jest znana taka anegdota, że profesor statystyki utopił się w jeziorze, którego średnia głębokość wynosiła 10 cm" - powiedział Jackowski, odnosząc się do danych dotyczących przeciętnego wynagrodzenia brutto na stanowisku dyrektora w NBP. Politycy komentują "Z konferencji NBP wynika, że mamy w Polsce kolejną, nadzwyczajną kastę, której się po prostu należy" - ocenili w środę posłowie Kukiz'15. Jak przekonywali, NBP "to nie jest prywatny folwark", a tymczasem - mówili - w kwestii wynagrodzeń "próbuje się mydlić oczy jawnością". "To jest kolejna zasłona dymna. Trudno nie odnieść wrażenia, że próbuje nam się mydlić oczy jawnością, a tymczasem unika się jasnej odpowiedzialności w postaci np. oświadczeń majątkowych. Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że (zarobki w wysokości) 65 tys. są faktem, dlatego, że pani kadrowa mówiła wyłącznie o średnich zarobkach a wszyscy wiedzą, że właściciel psa wraz ze swoim podopiecznym średnio mają trzy nogi, co jest oczywistą nieprawdą i oczywistą manipulacją" - mówił poseł Piotr Apel. Rzecznik prasowy PSL Jakub Stefaniak odnosząc się do konferencji NBP ocenił w środę w rozmowie z PAP, że było to "swoiste wystąpienie kabaretowe". "Konferencja była tylko po to, żeby powiedzieć, że nic nie powiemy. Kluczowe pytania pozostały bez odpowiedzi, nadal nie wiemy ile zarabia pani Martyna Wojciechowska" - podkreślił.