Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji poinformowała w poniedziałek, że zdecydowała o nałożeniu 1 mln 479 tys. zł kary na spółkę TVN SA, nadawcę programu TVN 24, za sposób relacjonowania wydarzeń w Sejmie i przed Sejmem z grudnia 2016 r. Według KRRiT nadawca programu TVN 24 naruszył przepisy ustawy o radiofonii i telewizji poprzez "propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu". Spółka TVN SA uznała decyzję Krajowej Rady za bezpodstawną i zapowiedziała odwołanie się od niej do Sądu Okręgowego w Warszawie. We wtorek do decyzji KRRiT odniósł się m.in. lider grupy liberalnej w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt, który stwierdził, iż kara dla nadawcy TVN24 wskazuje, że sytuacja dotycząca praworządności w Polsce pogarsza się i stanowi argument na rzecz przyspieszenia w styczniu wdrażania listopadowej rezolucji europarlamentu w sprawie Polski oraz prac dotyczących uruchomienia wobec naszego kraju artykułu 7 Traktatu o UE. Karę nałożoną na spółkę TVN SA skrytykowała także Nowoczesna, oceniając, iż stanowi ona "atak na media prywatne" i porównując ją do praktyk nacisku znanych na media znanych "z Białorusi, Węgier i Rosji". PO zażądała unieważnienia decyzji KRRiT ws. kary dla TVN. Komentując reakcje na decyzję KRRiT w rozmowie z PAP Brykczyńska podkreśliła, że Krajowa Rada "przeprowadziła bardzo dokładne postępowanie w sprawie sposobu relacjonowania w programie TVN24 wydarzeń w Sejmie i pod Sejmem w dniach 16-18 grudnia" i "stwierdziła, że spółka TVN SA, która jest nadawcą tego programu, naruszyła art. 18 ust. 1 i 3 ustawy o radiofonii i telewizji". Jak dodała, punkty te mówią o "propagowaniu działań sprzecznych z prawem i sprzyjaniu zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu". "Stąd jest ta kara" - zaznaczyła. "Jeżeli był naruszony ten artykuł, a Krajowa Rada działa w oparciu o tę ustawę, nie mogła w inny sposób postąpić" - argumentowała rzeczniczka KRRiT. Odnosząc się do zapowiedzi spółki TVN SA o odwołaniu się od decyzji KRRiT, Brykczyńska zaznaczyła, że ma ona do tego prawo. "Ma 30 dni czasu na odwołanie się od decyzji do sądu" - dodała. 16 grudnia ub.r. rozpoczął się na sali sejmowej protest posłów PO i Nowoczesnej, którego powodem były planowane przez marszałka Sejmu zmiany dotyczące zasad pracy dziennikarzy w Sejmie i wykluczenie z posiedzenia posła PO Michała Szczerby. Później posłowie protestowali również w związku z głosowaniami m.in. nad ustawą budżetową na 2017, które odbyły się podczas obrad przeniesionych przez marszałka Sejmu do Sali Kolumnowej. 12 stycznia Platforma zawiesiła protest i po blisko miesiącu opuściła salę obrad. Dzień wcześniej protest zakończyła Nowoczesna. Od 16 grudnia trwał również protest przed Sejmem osób wspierających protestujących na sali plenarnej posłów.