Sprawujący od 1998 r. funkcję prezydenta Gdańska Paweł Adamowicz ("Wszystko dla Gdańska") został ponownie wybrany na to stanowisko, pokonując w drugiej turze wyborów kandydata Zjednoczonej Prawicy Kacpra Płażyńskiego. Adamowicz uzyskał 64,80 proc. głosów. Jak poinformował w poniedziałek PAP przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Gdańsku Marek Horodniczy, na Adamowicza zagłosowały 129 tys. 683 osoby. Na jego przeciwnika, 29-letniego polityka PiS, w drugiej turze swoje głosy oddały 70 tys. 432 osoby (35,20 proc.). Frekwencja w Gdańsku wyniosła 57,70 proc. "Gdańszczanie bardzo często wyrażają oczekiwanie, że Gdańsk pozostanie miastem wolności, równości, otwartości i będzie symbolem niezależności od rządów Prawa i Sprawiedliwości. To bardzo ważne. Ważna jest też kontynuacja projektów: nowych linii tramwajowych, rozwoju komunikacji - szczególnie w południowych, najszybciej rozwijających się dzielnicach Gdańska" - mówił Adamowicz w wywiadzie udzielonym przed wyborami PAP, pytany o najważniejsze zadania do realizacji w mieście w najbliższych latach. "Chcemy rewitalizować kolejne dzielnice, nie tylko pozyskując unijne środki, bo tych z roku na rok będzie ubywało, ale też współpracując w partnerstwie z inwestorami prywatnymi. Gdańsk w PPP jest krajowym liderem. Chcę kontynuować rozwój miasta. Używając sportowego języka, Gdańsk jest teraz w ekstraklasie, ja zaś chciałbym, byśmy awansowali wspólnie do Ligi Mistrzów" - powiedział, dodając, że ważne są też projekty ułatwiające życie seniorom. "Dla nich będzie specjalny pakiet w Gdańskiej Karcie Mieszkańca i nowość - teleopieka, która pilotażowo sprawdziła się na Dolnym Mieście" - powiedział. Paweł Adamowicz urodził się 2 listopada 1965 r. w Gdańsku w rodzinie o wileńskim rodowodzie. Był ministrantem w kościele św. Brygidy, u proboszcza tej parafii ks. prałata Henryka Jankowskiego. W latach 80. działał w opozycji antykomunistycznej, zajmując się m.in. kolportażem "bibuły". Był też współwydawcą i drukarzem pism podziemnych w I Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku i na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie w maju 1988 r. stanął na czele strajku okupacyjnego studentów. W czasie studiów i tuż po nich pracował fizycznie w spółdzielni Techno-Service oraz jako stróż nocny w Gdańskim Towarzystwie Naukowym. W 1989 r. ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim. Rok później został prorektorem ds. studenckich tej uczelni, będąc jednocześnie nauczycielem akademickim na Wydziale Prawa i Administracji. W latach 1988-1989 współorganizował pierwszy i drugi zjazd Kongresu Liberałów, współpracując w tym czasie m.in. z Janem Krzysztofem Bieleckim, Donaldem Tuskiem, Januszem Lewandowskim, Jackiem Merkelem i Lechem Mażewskim. W samorządzie gdańskim działa od chwili jego powstania w 1990 r. Jak wspomina, start w wyborach I kadencji do rady miasta wynikał z przypadku, bo chciał kontynuować karierę na uczelni. Okazało się, że matka Adamowicza, wynosząc pewnego dnia śmieci, spotkała sąsiadkę, która oświadczyła jej, że wraz z inną mieszkanką kamienicy zgłosiły jej syna jako kandydata na radnego ze Starego Miasta, argumentując, że powinien on kontynuować swoją działalność społeczną z czasów walki podziemnej. "I to właśnie te dwie panie poruszyły skutecznie struny mojej wrażliwości i poczucia obowiązku" - czytamy w książce "Gdańsk jako wyzwanie". W I kadencji (1990-1994) Adamowicz był radnym Komitetu Obywatelskiego "Solidarność", w kolejnej kadencji (1994-1998) został wybrany z koalicyjnej listy Unia Wolności-Partia Konserwatywna i pełnił w tym czasie funkcję przewodniczącego Rady Miasta Gdańska. W trzeciej kadencji (1998-2002) kandydował z listy Akcji Wyborczej Solidarność jako członek Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Został wówczas wybrany przez radnych na prezydenta Gdańska. W 2002 roku był współzałożycielem Platformy Obywatelskiej i - poczynając od tego roku, z jej ramienia, ubiegał się o fotel prezydenta Gdańska. Pierwsze wybory bezpośrednie w 2002 r. wygrał w II turze (72 proc.), pokonując kandydata SLD Marka Formelę. W 2006 r. i w 2010 r. zwyciężył już w I turze, uzyskując odpowiednio: prawie 61 proc. i niemal 54 proc. głosów. Przed czteroma laty Adamowicz, uzyskując 61,25 procent głosów, pokonał w drugiej turze wyborów posła PiS Andrzeja Jaworskiego (w pierwszej turze Adamowicz otrzymał 46,05 proc. głosów, a jego kontrkandydat - 26,15 proc). W marcu 2015 r. prokuratura przedstawiła Adamowiczowi zarzuty podania nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych za lata 2010-2012. Adamowicz zawiesił wówczas swoje członkostwo w PO. Wyjaśniał, że nieprawidłowości były efektem zwykłej pomyłki. W marcu 2016 r. sąd rejonowy umorzył warunkowo postępowanie w tej sprawie na okres próby, jednak pół roku później, na skutek apelacji prokuratora. Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił ten wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Proces w tej sprawie trwa: Adamowicz jest oskarżony o to, że nie umieścił w oświadczeniach dwóch z siedmiu posiadanych mieszkań i zaniżył swoje oszczędności. Mimo zawieszenia członkostwa w PO, Adamowicz liczył, że partia ta poprze go w staraniach o ponowny wybór na prezydenta Gdańska w tym roku. Tak się jednak nie stało i Adamowicz wystartował z własnego komitetu "Wszystko dla Gdańska", a Platforma Obywatelska wraz z Nowoczesną wystawiły jako wspólnego kandydata na prezydenta Gdańska, syna b. prezydenta RP, europosła PO, Jarosława Wałęsę. "Wahałem się, to prawda. Ale dziś nie liczą się indywidualne emocje. Liczy się Gdańsk. Winston Churchill powiedział kiedyś: 'Jeśli w życiu brakuje miejsca na odwagę, to inne cnoty są bez znaczenia'. Przytaczam to zdanie, bo nie chodzi tu o indywidualną siłę i odwagę. Chodzi o postawę, w której wartości, jakie wyznajemy i poczucie odpowiedzialności, nakazują nam podjęcie trudnego wyzwania, by te wartości chronić. Dla mnie taką wartością jest Gdańsk" - napisał Adamowicz w oświadczeniu, w którym w lutym ogłosił swój start w wyborach w ramach komitetu "Wszystko dla Gdańska". Przyznał też, że jego decyzja wynikała jeszcze z jednego powodu. "Od miesięcy nie ma dnia, bym nie słyszał od spotykanych na ulicy mieszkańców naszego miasta, od przedstawicieli środowisk nauki, kultury czy biznesu, że kandydowanie jest moim obowiązkiem. W tych wypowiedziach pojawia się zawsze wspólny ton - nie możemy oddać Gdańska, nie może nas pan zawieść" - wyjaśnił. Adamowicz ożenił się w 1999 r. ze swoją b. studentką Magdaleną Abramską. Mają dwie córki: 15-letnią Antoninę i 8-letnią Teresę. Od wielu lat lokalni dziennikarze nazywają prezydenta Gdańska "Budyniem", co przeszło już do języka codziennego. "Dlaczego akurat Budyń? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że przez niektórych postrzegany jestem jako niekształtna, miękka pulpa? Bo nie sądzę, by u źródła tego przezwiska leżało przekonanie o tym, że jestem słodki. Może i Budyń nie jest przezwiskiem zbyt miłym. Może jest przejawem złośliwości. Ale - szczerze mówiąc - z dwojga złego wolę być Budyniem niż Kondomem" - komentował swego czasu na blogu z dystansem do samego siebie Adamowicz.