Z szefostwem tego ministerstwa próbował rozmawiać reporter RMF. Skutek niestety był mizerny. W gmachu ministerstwa nie było nikogo, kto mógłby wytłumaczyć zakup 5 samochodów za łączną sumę co najmniej 1,5 mln zł. Minister Krzysztof Janik przebywa za granicą, jego rzeczniczka jest na urlopie, a wiceminister Sobotka, mimo iż przebywa w Warszawie, okazał się dziś nieosiągalny dla reportera RMF. Jedynym, który zechciał dziś udzielić jakichkolwiek informacji był rzecznik rządu Michał Tober. Tłumaczył, że limuzyny kupiono ze względu na bezpieczeństwo papieża (choć Jan Paweł II żadnym z tych aut nie podróżował), a decyzja, kto je będzie użytkował zależy nie od rządu, ale od Biura Ochrony Rządu. Rzeczniczka BOR była - jak nietrudno się domyślić - nieosiągalna. Reporter RMF pytał więc dalej rzecznika rządu: czy tak drogie zakupy były niezbędne, czy tak ma wyglądać rządowy plan oszczędzania i czy nie widzi w zakupie tak drogich samochodów nic niestosownego? Michał Tober na wszystkie pytania odpowiedział tak samo: "Bezpieczeństwo papieża i osób mu towarzyszących, szczególnie w Polsce jest wartością, która nie powinna być oceniana tylko i wyłącznie przez pryzmat finansowy". Nakładów na bezpieczeństwo papieża oczywiście nikt nie kwestionuje, ale może niepokoić to, że o pięciu BMW nikt nie chce rozmawiać. Tym bardziej, że jeżeli są to auta opancerzone, to ich wartość może przekroczyć łącznie nawet 3,5 mln zł.