Szefowi ludowców towarzyszy przewodniczący klubu parlamentarnego PSL Jan Bury. Koalicjanci będą rozmawiać o tym, kto zajmie miejsce Waldemara Pawlaka w rządzie. Pawlak zrezygnował z funkcji wicepremiera i ministra gospodarki po przegranej w wyborach na prezesa PSL. Stronnictwo upoważniło Piechocińskiego do wejścia do rządu. Będzie rekonstrukcja? Donald Tusk nie planuje rekonstrukcji rządu. Oczekuje, że Janusz Piechociński poza stanowiskiem wicepremiera obejmie także kierownictwo jednego z ministerstw. Premier zaznaczył, że wraz ze zmianą władz w partii koalicyjnej, nie należy oczekiwać rewolucji w całym gabinecie. Donald Tusk przypomniał, że zgodnie z zapowiedzią do końca roku ocenia ministra rolnictwa Stanisława Kalembę. Premier podkreślił, że nie ma o nim złego zdania. Donald Tusk mówi, że ma teraz o nim lepsze wrażenie, niz na początku, jednak decyzja w tej sprawie należy do kierownictwa PSL. Stanisław Kalemba jest najkrócej w obecnej kadencji rządu urzędującym ministrem. Zastąpił w resorcie rolnictwa Marka Sawickiego, który stracił stanowisko po tak zwanej aferze taśmowej. Szef rządu zaznaczył, że bycie członkiem rządu i nie branie za nic odpowiedzialności, nie przynosi dobrych rezultatów. Jednocześnie - jak zaznaczył Donald Tusk - nikogo nie może zmusić do wejścia do rządu. Zapewnił, że traktuje koalicjanta jako partnera w pełni autonomicznego. O 18.00 w Kancelarii Premiera ma dojść do spotkania Donalda Tuska z szefem PSL. Janusz Piechociński ma przedstawić swoją propozycję szefowi rządu co do obsady stanowiska wicepremiera i ministra gospodarki. W sobotę Naczelny Komitet Wykonawczy upoważnił Piechocińskiego do wejścia do rządu i rozmów z przewodniczącym koalicyjnej Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Piechociński ma zastąpić w rządzie Waldemara Pawlaka, który ustąpił ze stanowisk wicepremiera i ministra gospodarki po przegranej z Piechocińskim w wyborach na prezesa PSL. W mediach pojawiały się sugestie, że Piechociński mógłby objąć jedynie stanowisko wicepremiera i być w rządzie ministrem bez teki. Wówczas ministrem gospodarki miałby być kto inny. Dzisiejsza wypowiedź premiera świadczy o tym, że sceptycznie podchodzi on do tego scenariusza.