"Nasz rząd konsekwentnie realizuje politykę wspierania tych wszystkich, którzy są uczciwi" - mówiła premier Beata Szydło informując o nowym projekcie. "Obywatele, którzy bronią się przed napaścią, muszą mieć poczucie, że państwo stoi po ich stronie" - oświadczył z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Dodał, że nowe przepisy dot. obrony koniecznej wiążą się m.in. z niewłaściwą praktyką w sądach i prokuraturach. Minister sprawiedliwości we wtorek po posiedzeniu rządu uzasadniał projekt rozszerzający granice obrony koniecznej. "My chcemy, aby takie sytuacje (napaści) ponad wszelką wątpliwość gwarantowały bezkarność broniącemu się, bo osoba napadnięta z natury rzeczy, zwłaszcza w domu, tam, gdzie powinna czuć się bezpieczna, powinna mieć przekonanie, że nic jej nie grozi" - tłumaczył Ziobro. Podkreślił, że właśnie w domu, zgodnie z anglosaską koncepcją prawa, każda osoba powinna czuć się bezpiecznie. "Tam, gdzie czuje się też odpowiedzialna często za domowników, własne dzieci, żonę, matkę, rodziców, z którymi nierzadko zamieszkuje (osoba) musi mieć pewność, że broniąc się skutecznie, jeśli nawet napastnik poniesie poważne konsekwencje, to ona, czyli ten broniący się, nie będzie z tego powodu szykanowany przez państwo, że państwo będzie po jego stronie i właśnie ta zmiana temu służy" - podkreślił minister. Dodał też, że nowe przepisy wiążą się m.in. z niewłaściwą praktyką w polskich sądach i prokuraturach. "Chcemy mieć takie prawo, które daje poczucie bezpieczeństwa obywatelom, każdemu broniącemu się (...), zwłaszcza wtedy kiedy broni własnego domostwa, miru domowego i bezpieczeństwa. Musi mieć przekonanie, nawet jeśli przekroczy granice obrony koniecznej, że państwo stoi po jego stronie" - mówił Ziobro, zastrzegając, że nie będzie to oznaczało akceptacji "każdego przekroczenia granicy obrony koniecznej".