Rząd uzasadnia tę podwyżkę bardzo złymi prognozami rozwoju gospodarki. W przyszłym roku Produkt Krajowy Brutto ma wzrosnąć tylko o 1 procent. Nie jest jednak wykluczone, że jeśli będziemy produkować jeszcze mniej, pojawi się także podatek importowy. Wicepremier Marek Belka nie ukrywa, że jest to budżet bardzo trudny, jak to określił "na czasy zapaści". Nie znaczy to jednak, że wszyscy będą oszczędzać. - W tym budżecie znalazło się miejsce na wzrost wydatków na takie cele jak: sprawiedliwość, szkolnictwo wyższe, obrona narodowa, pomoc społeczna, aktywne metody walki z bezrobociem i inne dziedziny życia, które ja bym mógł określić, jako podstawowe funkcje państwa - twierdzi Marek Belka. Ta "aktywna walka z bezrobociem" nie oznacza, że będzie ono spadać, rząd ma za to nadzieję na spadek inflacji do 4,5 procent i na to, że Rada Polityki Pieniężnej obniży znacznie, bo o dwa, trzy punkty, stopy procentowe. A co na te plany zwykli ludzie? "Wolne żarty!", "Wielkie nieporozumienie!" - tak przedstawiciele branży budowlanej komentują podwyższenie stawki VAT na materiały budowlane i na sprzedaż mieszkań. Jak powiedział RMF Marek Starzyński, wiceprezes jednej z olsztyńskich spółdzielni mieszkaniowej, to właśnie budownictwo jest kołem zamachowym całej gospodarki, bo tworzy dużo miejsc pracy i zaangażowane są w nim różne sektory. - Recesja na rynku budowlanym po wzroście VAT-u jest oczywista i na pewno nastąpi, a to już tragedia - uważa Starzyński. Równie negatywnie do tego pomysłu nastawieni są przedstawiciele firm budowlanych i biur nieruchomości. Ich zdaniem wzrośnie bezrobocie i zwiększy się szara strefa w budownictwie, a obroty w firmach budowlanych spadną.