Według brytyjskiego MSW od 1 maja 2004 roku do 31 marca 2007 roku do pracy zarejestrowało się 630 tys. obywateli z ośmiu państw postkomunistycznych (bez Bułgarii i Rumunii), z czego ok. 66 proc. to Polacy. - Imigracja zwiększyła brytyjski Produkt Krajowy Brutto o ok. 0,5 proc. w skali rocznej i wypełniła luki w rynku pracy. Dlatego rząd nie przejmuje się tym, że nie docenił jej skali - twierdzi Lea. Do społecznych skutków imigracji zalicza m.in. oddolną presję na płace w niektórych sektorach, dodatkowe koszta, z którymi muszą liczyć się władze oświatowe, presję na infrastrukturę w transporcie i tanie mieszkania. - Pracodawcy są zachwyceni młodymi, umotywowanymi imigrantami, których zatrudnienie jest tańsze niż miejscowych pracowników. Klasy średnie także nie będą się skarżyć na imigrację, bo mają szeroki i tani dostęp do rozmaitych usług. Lecz postawa grup społecznych, które konkurują z imigrantami, jest bardzo różna - zwraca uwagę Lea. Wskazuje, że imigracja nie tylko jest liczbowo pokaźna, lecz nastąpiła w krótkim czasie. W niektórych miejscowościach liczba imigrantów sięga 10 proc. ogółu ludności, co nie może pozostać bez wpływu na lokalny rynek pracy. Lea jest krytycznie nastawiona do beztroskiej - jej zdaniem - postawy przechwytywania przez W. Brytanię najzdolniejszych, wykwalifikowanych i przedsiębiorczych ludzi z krajów rozwijających się i z nowych państw UE. Uważa, że Brytyjczycy powinni być świadomi, iż w ten sposób szkodzą długofalowemu rozwojowi tych krajów. Brytyjska ekspert sądzi, że Polacy zintegrują się w społeczeństwie brytyjskim. Przewiduje, że stopniowe otwieranie rynków pracy przez inne kraje UE spowoduje, iż mniej imigrantów z nowych krajów UE będzie przyjeżdżać do W. Brytanii i Irlandii. Sądzi też, iż panująca w W. Brytanii subkultura politycznej poprawności utrudnia publiczną debatę nad imigracją. Ewentualne spowolnienie gospodarki brytyjskiej może - jej zdaniem - spowodować wzrost napięć społecznych na tle napływu imigrantów. Lea nie przewiduje jednak, by spowolnienie miało nastąpić w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat.