Zdaniem gazety wszystko wskazuje na to, że rząd szykuje się do pierwszej opcji. Zapowiada, że nie ustąpi w sprawie wpisania do dokumentu mechanizmu z Joaniny, choć tego nie chce żaden z pozostałych krajów Unii. Mechanizm z Joaniny ma polegać na tym, że określona grupa krajów członkowskich, wbrew stanowisku większości, może powstrzymać prace nad ustawami europejskimi "na rozsądny czas". - Nie widzę żadnych powodów, aby Joanina nie znalazła się w traktacie. Tak się przecież umawialiśmy z naszymi partnerami z UE - powiedział "Dziennikowi" wiceminister SZ Karol Karski. W Brukseli takie rozwiązanie wywołuje przerażenie. - To może zablokować cały proces legislacyjny, sparaliżować Unię - przestrzega Mark Gray, rzecznik Komisji Europejskiej ds. reformy instytucjonalnej. Dlatego w przygotowanym w tym tygodniu przez unijnych prawników wstępnym tekście traktatu o Joaninie nie ma słowa. Możliwość korzystania z Joaniny została, co prawda, w przeszłości zawarta w specjalnej deklaracji, która nie ma jednak mocy prawnej. Jeśli jednak Polska przeforsuje wpisanie jej do traktatu, nasz kraj będzie mógł stale powoływać się na to rozwiązanie, a Europejski Trybunał Sprawiedliwości w razie jakichkolwiek wątpliwości stanie po naszej stronie. Polskie postulaty nie kończą się zresztą na Joaninie. Rzecznik MSZ Robert Szaniawski wymienia kolejne trzy. Chcemy mieć prawo mianowania rzecznika generalnego w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, co na razie przysługuje pięciu największym państwom UE; zachować prawo weta przy ustalaniu projektów finansowanych przez Europejski Bank Inwestycyjny - to pozwoliłoby zablokować finansowanie budowy gazociągu pod Bałtykiem. Powalczymy też o zwiększenie liczby polskich europosłów. Po najbliższych wyborach do europarlamentu w 2009 r. nasz kraj ma stracić 3 deputowanych i zadowolić się 51 mandatami - pisze "Dziennik".