Rząd skierował wniosek do prezydenta o przedłużenie obecności wojsk polskich w Iraku do końca 2007 r. z możliwością wcześniejszego wycofania, o ile pozwolą na to warunki bezpieczeństwa w tym kraju - poinformował rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Przeciw uchwale rządu opowiedzieli się dwaj ministrowie LPR: i . Złożyli w tej sprawie zdanie odrębne. Wniosek o przedłużenie obecności wojsk polskich w Iraku przedłożył minister obrony narodowej . Jak powiedział szef Kancelarii Prezydenta , decyzja prezydenta w tej sprawie ma być znana w ciągu najbliższych dni. Jak dodał, zgodnie z zapowiedziami prezydenta "najprawdopodobniej będzie ona pozytywna". Kontyngent ma liczyć 1200 żołnierzy i pracowników wojska. Z tego 900 żołnierzy służyć ma w Iraku, zaś 300 pozostanie w rezerwie na terytorium kraju. Polski kontyngent w Iraku liczy obecnie około 900 żołnierzy. Zajmują się oni głównie szkoleniem sił irackich. Tymczasem mówi, że taka decyzja jest trudna do zaakceptowania dla klubu. - Od początku LPR była przeciwko pobytowi polskich wojsk w Iraku. Dla nas jest to sytuacja trudna do zaakceptowania - powiedział szef klubu LPR na wtorkowej konferencji prasowej. Szef rady politycznej LPR wicemarszałek zapowiedział, że sprawa pozostania kontyngentu polskich żołnierzy w Iraku będzie omawiana na Radzie Politycznej Ligi, która ma się odbyć 6 stycznia. Jak powiedział były minister obrony narodowej, a obecnie szef klubu , , polscy żołnierze powinni być wycofani z Iraku już w grudniu 2005 r. Zdaniem b. wiceszefa (SLD), przedłużenie obecności wojsk polskich w Iraku i jednoczesne rozpoczęcie misji w Afganistanie, doprowadzi Polskę na "krawędź wydolności wojskowej." - Ta niedobra decyzja będzie z pewnością podjęta przez Lecha Kaczyńskiego - podkreślił Szmajdziński, pytany czy - jego zdaniem - prezydent przychyli się do wniosku rządu.