Według projektu, stawki po części ma ustalać Sejm i rząd. - To ewidentna próba odebrania prezydentowi niektórych kompetencji - ocenia Andrzej Duda, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - W działaniach koalicji można zresztą dostrzec pewien trend do pozbawiania prezydenta prerogatyw. Wcześniej senacka większość zgłosiła projekt ustaw w praktyce ograniczający kompetencje głowy państwa związane z nadawaniem obywatelstwa - twierdzi minister. Rządowa nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych zakłada całkowitą rewolucję w zasadach kształtowania sędziowskich zarobków. Obecnie to prezydent ustala tzw. mnożniki, na podstawie których ustala się wysokość stawek. Głowa państwa ma też wpływ na sięgające kilku tysięcy złotych dodatki funkcyjne, przysługujące m.in. za pełnienie kierowniczych funkcji w sądzie. Wysokość mnożników i dodatków prezydent podaje w rozporządzeniach, wymagających kontrasygnaty premiera. Rządowa propozycja zakłada, że prezydent nie będzie już miał nic do powiedzenia w kwestii zarobków sędziów. Mnożniki zostaną uchwalone przez Sejm. Uprawnienia do decydowania o dodatkach funkcyjnych przejmie zaś Rada Ministrów. Konieczność zmian w zasadach kształtowania zarobków sędziów rząd tłumaczy przepisami Konstytucji. - Konstytucyjna odpowiedzialność za działalność administracyjną sądów powszechnych, obciąża, poprzez ministra sprawiedliwości, Radę Ministrów - tłumaczy Wioletta Olszewska z Wydziału Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości.