W dyskusji Komisji Weneckiej weźmie udział trzech przedstawicieli Polski: dwóch wiceministrów z MSZ - Konrad Szymański i Aleksander Stępkowski, oraz wiceszef resortu sprawiedliwości Marcin Warchoł. Jak pisze piątkowa "Rzeczpospolita", argumenty przygotowane przez stronę rządową to przede wszystkim zarzut nielojalności. W gazecie czytamy, że przedstawiciele Polski będą przekonywać, że Komisja Wenecka "zachowała się nielojalnie, wykraczając poza zakres wniosku z 23 grudnia 2015 r. Dotyczył on bowiem jedynie oceny grudniowej nowelizacji, a nie kontrowersji związanych z problemem kompletności składu TK czy sposobu obsady stanowisk". "Rzeczpospolita" pisze także, że strona polska zarzuci Komisji, że ta wykazała się brakiem obiektywizmu, nie odnosząc się do niedopuszczenia przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego zaprzysiężonych przez prezydenta trzech sędziów. Kolejnym argumentem Polski ma być upolitycznienie i przekroczenie kompetencji ekspertów Rady Europy. Oprócz tego, politycy będą przekonywać Komisję, że tylko prezydent może się domagać kontroli ustawy przed jej wejściem w życie, nie zaś, jak uznano - ustawa może zostać uznana za nieobowiązującą, ponieważ nie podoba się niektórym sędziom TK. Jak dodaje "Rzeczpospolita", powołując się na rozmowy z politykami PiS, po środowym orzeczeniu TK coraz częściej mówi się w partii o paraliżu na linii rząd-TK. Wspomniany paraliż miałby polegać na tym, że rząd nie uznawałby żadnego wyroku TK, odmawiając ich publikacji, a Trybunał kwestionowałby każdą ustawę PiS. "Decydujący głos ma prezes Kaczyński, który poważnie rozważa taki scenariusz" - pisze "Rz", cytując jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości. Więcej na ten temat w piątkowym wydaniu "Rzeczpospolitej"