Dziennik przytacza wyroki, które zapadły w tej sprawie. Jak czytamy, "sądy dwóch instancji, które w 2013 roku skazywały mężczyznę za wieloletnie znęcanie się na córką i molestowanie jej od 11. roku życia, nie miały wątpliwości co do jego winy. Mimo to sam sprawca nigdy nie przyznał się do zarzutów i nie okazał skruchy. Przed sądami bronił się, że konkubina i córka kłamią". W uzasadnieniu prawomocnego wyroku z 2013 roku, wydanego przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku i cytowanego przez "Rzeczpospolitą", można przeczytać, że "oskarżony bezsprzecznie był agresorem w domu, wykorzystując przewagę fizyczną, często stosował wobec nich przemoc, znieważał je i zastraszał". Dziennik przypomina również, że obrońca mężczyzny złożył apelację, całkowicie odrzucając dowody jego winy. O co dokładnie chodzi w tej sprawie, pisaliśmy tutaj. W niedzielę portal tvp.info opublikował rozmowę z rodziną ułaskawionego mężczyzny. "Myślałyśmy, że wszystko będzie dobrze, a tu nagle takie 'bum'" - powiedziały Telewizji Polskiej jego partnerka i córka. Jak stwierdziły, są wdzięczne prezydentowi za uchylenie zakazu kontaktowania się i zbliżania, bo to "umożliwia pojednanie rodziny". "Chcemy żyć spokojnie. To był apel do prezydenta o ułaskawienie z zakazu zbliżania się, żadnego innego. Tylko to wyłącznie, o nic innego nie prosiłyśmy: żeby zniósł zakaz zbliżania się, żebyśmy mogli być rodziną. O to prosiliśmy i pan prezydent to spełnił, dostaliśmy to" - powiedziała partnerka ułaskawionego mężczyzny.