Prystrom zarzuca przestępcze działania firmie Echo Investment i jej byłemu właścicielowi Michałowi Sołowowi. "Dla Michała Sołowowa i jego ludzi pracowałem blisko 10 lat. Byłem uczestnikiem i świadkiem wielu zdarzeń. Jako jeden z nielicznych gościłem dwukrotnie w jego posiadłości pod Kielcami w Masłowie. Przyjaźniłem się z Michałem i kilku jego najbliższymi współpracownikami" - mówi w rozmowie z Grażyną Zawadką i Izabelą Kacprzak. Pytany o opisywany przez siebie proceder działania firmy Sołowowa, wylicza przykłady "przekrętów" w Łomży, Lublinie, Katowicach czy Krakowie. "Dlaczego największy polski oligarcha, jestem pewny, że niebawem nr 1 na liście "Forbesa", zajmuje się zniszczeniem w przestrzeni publicznej takiego 'robaczka' z Jeleniej Góry jak ja? Dlaczego jego pracownicy zaciekle zamykają moje blogi?" - zastanawia się Prystrom. Jak zauważa, w swojej karierze Michał Sołowow tylko raz wystąpił przeciwko konkretnej osobie - była nią Julia Pitera. "A teraz fatyguje się z Kielc do Jeleniej Góry i uruchamia armię prawników przeciw mnie" - dodaje. Jego zdaniem, dzieje się tak, bo ujawnia prawdziwe zdarzenia. Prystrom powiedział też, że nie wiedział, że toczy się proces o zniesławienie, który wytoczył mu Sołowow (Prystrom ten proces przegrał), dlatego nie złożył apelacji. "Gdybym o nim wiedział, skorzystałbym z prawa do obrony i przedstawienia dowodów mojej niewinności. Obecnie czynię starania, aby zapoznać się z wyrokiem formalnie i podjąć możliwe kroki prawne" - przyznał. Prystrom ma złożyć zeznania w prokuraturze. Sołowow zaprzecza, że kiedykolwiek brał udział w procesach skupowania i handlu roszczeniami, ani że czyniła to jakakolwiek spółka, której był lub jest właścicielem. Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".