Według informacji "Rzeczpospolitej", współpracujący z prokuraturą kelner z restauracji "Sowa&Przyjaciele" Łukasz N., wśród osób, które miał nagrać, nie wymieniał nigdy ks. Kazimierza Sowy czy Jerzego Mazgaja. O materiałach opublikowanych przez TVP Info nie wiedziała prokuratura prowadząca śledztwo ws. "afery taśmowej". Jak zauważa "Rz", od opublikowania nowych taśm upłynęło już 10 dni, ale jak dotąd nie wszczęto postępowania sprawdzającego, bo żadna z jednostek nie dysponuje nagraniami pokazanymi przez TVP Info. Zdaniem osoby związanej z byłymi służbami, którą cytuje "Rz", ostatnie nagrania dowodzą temu, że "runęła forsowana teza o Falencie, Rosjanach i węglu". "Taśma jest dowodem, że w restauracji nagrywał ktoś inny" - podkreśla rozmówca gazety. Z kolei Falenta przyznaje w rozmowie z "Rz", że o nowych nagraniach dowiedział się z telewizji. Falenta przekonuje, że to nie on stał za podsłuchami, a odpowiedź na to, kto zlecił nagrywanie, "jest w materiałach tajnych służb"Według tezy postawionej przez "GW", nowe taśmy "to 'kombinacja operacyjna' agentów CBA z Wrocławia związanych z Mariuszem Kamińskim". Odnosząc się do niej Falenta stwierdza, że "źródeł należy szukać w powiązaniach Łukasza N.".Przypomnijmy, że na nagraniach pokazanych ostatnio przez TVP Info pojawiają się też m.in. ks. Kazimierz Sowa, minister skarbu w rządzie PO-PSL Włodzimierz Karpiński, biznesmen Jerzy Mazgaj oraz wieloletni rzecznik rządu i bliski współpracownik Donalda Tuska, Paweł Graś. Więcej w "Rzeczpospolitej"