Jak informuje "Rzeczpospolita", najnowsze dane brytyjskiego Narodowego Urzędu Statystycznego (ONS) pokazują, że tzw. imigracja netto wyniosła w roku kończącym się 30 września 2018 r. aż 283 tys. osób. To najwyższy poziom w historii, jeśli pominąć wielkie poszerzenie Unii w 2004 r. i otwarcie rynku pracy dla obywateli krajów Europy Środkowej. Co ciekawe, obecnie to nie Polacy, Litwini ani Słowacy podnoszą statystyki. We wspomnianym okresie po raz pierwszy liczba osób przyjeżdżających z Polski i siedmiu tzw. nowych sąsiednich krajów UE spadła do 38 tys., a na opuszczenie Wielkiej Brytanii zdecydowały się 53 tys. Emigracja netto z Wysp osiągnęła więc ok. 15 tys. Jak zaznacza "Rzeczpospolita", w ten sposób polska wspólnota na Wyspach zmniejszyła się o około 1-1,5 proc. Im bliżej brexitu, trend ten powinien się nasilać.Dziennik podkreśla, że "prawdziwa eksplozja" nastąpiła jednak, gdy chodzi o napływ imigrantów spoza UE. Sprowadza się to głównie do byłych brytyjskich kolonii afrykańskich i azjatyckich oraz Chin. Jak podaje "Rzeczpospolita", w tej kategorii migracja netto osiągnęła aż 261 tys. osób w skali roku."Rząd w coraz mniejszym stopniu kontroluje granice, jest coraz mniej zdeterminowany, aby wypełniać obietnice ograniczenia migracji" - mówi "Rzeczpospolitej" Ben Greening, ekspert londyńskiego instytutu Migration Watch UK. Dodaje, że dzieje się tak pod naciskiem lobby przedsiębiorstw. "Potrzebują taniej siły roboczej, która zastąpi pracowników z krajów Unii Europejskiej. Chodzi przede wszystkim o przyjezdnych z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Nigerii sprowadzanych w ramach koncernów, ale także do pracy w służbie zdrowia" - podkreśla. Wielu z nich sprowadza później na Wyspy swoje rodziny. Brytyjski ekspert zaznacza, że jednocześnie bardzo szybko rośnie liczba zagranicznych studentów, zwłaszcza z Chin.Więcej w "Rzeczpospolitej".