Małecki napisał, że "immunitet i tajemnica kontrolerska nie pozwalały na wejście do mieszkania w Warszawie Mariana Banasia, a zwłaszcza do jego gabinetu w siedzibie NIK". Dlatego złożył do sądu w Białymstoku zażalenie na przeszukania. Chce także, aby doszło do zwrotu rzeczy zabranych Banasiowi oraz uchylenia prokuratorskich postanowień o wejściu do pomieszczeń zajmowanych przez prezesa NIK. Przypomnijmy, pod koniec lutego zostało przeszukanych około 20 miejsc związanych z Marianem Banasiem i jego rodziną, m.in. mieszkania jego córki oraz syna. "Rzeczpospolita" pisała wówczas, że funkcjonariusze szukali m.in. oryginału pierwszej umowy na dzierżawę krakowskiej kamienicy, jaką Marian Banaś zawarł z jej najemcą (chodzi o Dawid O., pasierba byłego sutenera). Opiewała ona na sumę dwukrotnie wyższą sumę, niż umowa, która została sporządzona później. - W mojej ocenie sposób prowadzenia czynności wskazuje na prowadzenie postępowania przeciwko Marianowi Banasiowi, który nie ma uchylonego immunitetu, więc prokuratura stosuje triki proceduralne, by obejść brak zezwolenia na ściganie - mówi "Rz" mec. Małecki. Jak napisał w zażaleniu, "prowadzenie śledztwa pozornie tylko w fazie »in rem«, a faktycznie przeciwko Marianowi Banasiowi bez wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów stanowi naruszenie przepisu art. 206 konstytucji w zw. z art. 313 k.p.k., który nakazuje sporządzenie postanowienia o przedstawieniu zarzutów i niezwłoczne ogłoszenie go podejrzanemu". Więcej w "Rzeczpospolitej".