Według "Rzeczpospolitej" wniosek do prezydenta Marek Falenta napisał w więzieniu w Walencji po tym, jak w kwietniu został zatrzymany przez policję w Hiszpanii. To już trzeci jego wniosek, ale inny niż dotychczasowe. "Falenta przedstawia się w nim jako osoba lojalna wobec PiS i CBA, której obiecano bezkarność za odsunięcie PO od władzy" - podaje "Rz". We wniosku Falenta pisze do prezydenta, że choć "zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji"."Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" - ma pisać według "Rz" Falenta. "Główna postać afery" Według Falenty, "główną postacią afery jest Stanisław Kostrzewski, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego". "To Kostrzewski pierwszy miał się dowiedzieć o możliwości pozyskania nagrań i polecić Falencie kontynuowanie działań" - czytamy w "Rz".Jak podaje dziennik, skazany opisał we wniosku, że miał się spotykać z Kostrzewskim w siedzibie PiS i w swoim biurze. Falenta wymienia 12 osób, w tym Jarosława Kaczyńskiego, Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika czy Ernesta Bejdę. Prezes PiS ma figurować na liście jako pierwszy. Kostrzewski miał z nim w 2013 r. "konsultować wykorzystanie nagrań". Falenta grozi też w piśmie, że może ujawnić taśmę z rozmowy Mateusza Morawieckiego z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełlą. Po tym jak wniosek Falenty trafił do sądu, ten zawiadomił prokuraturę o "wynikającym z listu podejrzeniu przestępstwa". Co na to PiS? "Falenta nie ma żadnej wiarygodności, broni się, jak umie" - usłyszała nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Więcej w "Rzeczpospolitej".