Były oficer Komendy Głównej Policji i dyrektor Centrum Projektów Informatycznych MSWiA został oskarżony o przyjęcie 3 mln złotych łapówki od koncernów informatycznych w wyniku układu, który zawiązał się w 2006 roku. Andrzej M. chce dobrowolnie poddać się karze. Jego zeznania pomogły odsłonić kulisy największej afery korupcyjnej III RP. Oskarżony przyznał się do winy i poinformował prokuraturę o wszystkich szczegółach i zaangażowanych w aferę. Sprawą oskarżonego warszawski sąd ma zająć się 10 grudnia. Prokuratura chce dla niego 4,5 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na 8 lat oraz 100 tys. zł grzywny. Ponadto żąda zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i przepadku wszystkich korzyści z przestępstwa. Wyrok mógłby zostać ogłoszony bez procesu, o co wnioskowali śledczy, jednak z powodu żądań postawionych przez Komendę Główną Policji proces może być jednak konieczny - informuje "Rzeczpospolita". Do wydania wyroku bez rozprawy potrzebna jest zgoda wszystkich pokrzywdzonych w sprawie. Tymczasem, Komenda Główna Policji złożyła do akt wniosek, w którym informuje, że zgodzi się na to, jeśli tylko wobec oskarżonego Andrzeja M. zostanie orzeczony obowiązek naprawienie wyrządzonej szkody. Policja żąda od Andrzeja M. 2,6 mln zł. Śledczy podkreślają, że taka postawa KGP jedynie utrudni i odwlecze wymierzenie kary wobec winnych w aferze korupcyjnej. Szanse na odzyskanie przez Komendę Główną Policji żądanej kwoty są przy tym niewielkie, ponieważ w wyniku oskarżenia prokuratura zajęła cały majątek Andrzeja M. Jeśli sąd skaże go, wszystkie dobra przejmie Skarb Państwa. Dotychczas, jedynym ukaranym w infoaferze jest koncern HP, który zapłacił 60 mln zł za korupcję w Polsce - podaje "Rzeczpospolita". Więcej w "Rzeczpospolitej".