Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", część polityków PO liczy na to, że wygrana w wyborach do Senatu zmieniłaby układ sił politycznych, nawet jeśli PiS miałby większość w Sejmie. Duże znaczenie miałaby mieć osoba pełniąca funkcję marszałka Senatu. Byłby to - zdaniem dziennika - faktyczny lider opozycji. Senat stałby się wówczas "przyczółkiem opozycji na kolejne wybory, zwłaszcza na kampanię prezydencką". Jednak, jak podkreśla "Rz", skonstruowanie wspólnej listy opozycji do Senatu będzie trudne. "W ostatnich miesiącach w mediach funkcjonuje projekt 'wspólna lista pod auspicjami Donalda Tuska'. Ale bolesna porażka Koalicji Europejskiej w wyborach 26 maja mogła zmienić kalkulacje osób, które miały w tym projekcie uczestniczyć" - zwraca uwagę gazeta.Na wspólnej liście musiałyby też znaleźć się miejsca dla ludzi Roberta Biedronia. Specyfika wyborów senackich ma jednak to do siebie, że przewagę w JOW-ach mają kandydaci rozpoznawalni na danym terenie i wieloletni senatorowie. Więcej w "Rzeczpospolitej".