Jak ustalili dziennikarze "Rz" w aferę są zamieszani czołowi politycy Platformy Obywatelskiej - szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki, którzy mieli lobbować na rzecz firm hazardowych. Dodatkowo, gdy CBA poinformowało o aferze premiera Donalda Tuska, nastąpił przeciek. Biuro wpadło na trop afery hazardowej przy okazji innej sprawy. Okazało się wówczas, że dwóch biznesmenów z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek próbują załatwić korzystne dla swoich firm zapisy nowelizacji ustawy hazardowej. Operację "Black Jack" rozpoczęto 23 marca 2009 roku - przedsiębiorcom założono podsłuchy. Dzięki nim okazało się, że mężczyźni byli w stałym kontakcie z Chlebowskim i Drzewieckim. Odbyli z nimi kilkanaście spotkań. Zobacz zapis podsłuchanej rozmowy Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem na stronach internetowych "Rzeczpospolitej" "Chlebowski kieruje w Sejmie Komisją Finansów Publicznych, do której trafiłaby ustawa hazardowa. A kierowane przez Drzewieckiego Ministerstwo Sportu odpowiada za przygotowania do Euro 2012 - a na ten cel miały być przeznaczone pieniądze z dodatkowej daniny (zwanej dopłatą) nałożonej na firmy hazardowe. Wpływy do budżetu miały wynieść 469 mln zł." - wylicza "Rz". Kontaktując się z politykami biznesmeni próbowali wpłynąć na nich, by z ustawy usunięto zapis o dopłatach. "Rz" udało się dotrzeć do zapisów rozmów, z których wynika, że Chlebowski starał się to załatwić. "Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo" - mówił. "Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa" - zapewniał innym razem. Drzewiecki natomiast napisał w maju 2009 roku do wiceministra finansów odpowiedzialnego za ustawę. W liście zapewniał, że w związku ze zmianą planów inwestycji przed Euro 2012, pieniądze z dopłat nie będą potrzebne. Resort wykreślił więc dopłaty z projektu nowelizacji. W sierpniu CBA poinformowało o aferze premiera. Dwa tygodnie później biznesmeni już wiedzieli, że interesuje się nimi CBA i zerwali kontakty. We wrześniu o przecieku CBA powiadomiło prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W rozmowie z "Rz" Chlebowski przyznał, że zna obu biznesmenów, jednak nie lobbował na ich korzyść. Mówił też, że - według niego - ustawa hazardowa jest "naprawdę złą ustawą". "W pierwszej części zakłada, że pozwolenia na salony i kasyna, które dziś wydaje minister finansów, zostaną przekazane wójtom, burmistrzom i prezydentom. I ja przeciw temu zdecydowanie protestowałem, bo to jest absolutny skandal, który groził korupcją w całym kraju" - powiedział gazecie. "Po drugie - ta ustawa zakłada ulgi dla tzw. wideoloterii. Powoduje, że w każdym punkcie, gdzie dziś wysyła się totolotka, będzie można prowadzić gry hazardowe. Gry hazardowe będą mogli prowadzić praktycznie wszyscy, a nie jak dzisiaj tylko kasyna oraz salony gier" - mówił. Chlebowski zapewnił, że nie uczestniczył w pracach końcowych nad ustawą, nigdy też nie rozmawiał na ten temat z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, ani z ministrem Drzewieckim. Czytaj też: Czuma: Drzewiecki i Chlebowski absolutnie niewinni Pitera: Nie korupcja, lecz lobbing Prezydent zorganizuje spotkanie ws. afery Nowelizacja ustawy o grach porównywana z aferą Rywina Posłowie o wniosku CBA: Wielka afera czy zasłona dymna?